Dotychczas ze świecą można było szukać hip-hopowca, który popierałby kandydaturę Donalda Trumpa na prezydenta USA. Właściwie jedynym wyjątkiem była Azealia Banks, która stwierdziła, że tylko Trump jest w stanie poradzić sobie z przesiąkniętym złem krajem. Teraz cichym zwolennikiem miliardera okazał się inny biznesmen, Puff Daddy.
„To mój przyjaciel”, powiedział Diddy w rozmowie z „New York Post”. „Zawsze lubiłem jego styl”. Raper przyznał, że chętnie zakłada krawat, który kiedyś otrzymał od Trumpa. Dziś nie potrafi jednak powiedzieć, czy ta sympatia przełoży się na głos w wyborach. „Jeśli o to chodzi, jeszcze zobaczymy”, dodał.