25.09 – 09.10:
ŁONA
Tu trap i cloud, tam boom-bap i trueschool, a tymczasem Łona nawinął zwrotkę w zupełnie innym, nieznanym tej zabawie klimacie. Webber dostarczył mięsisty, naładowany basem i długimi klawiszami bit, przyjemnie pachnący Dillą, DJ Spinną i podobnym. Na tym podkładzie szczeciński raper posadził konceptualną, wzorową zwrotkę: po części dziękczynną, po części wspaniałomyślną („róbcie swoje, od chujowych wersów jeszcze nikt nie umarł”), zawsze jednak cholernie ironiczną. Trzeba było sześciu nominacji, byśmy otrzymali tę zwrotkę. Suspens się opłacił. Tych stylowych linijek nie pisano na kolanie.
JOT
„Nominuję was wszystkich tutaj do odłożenia mikrofonów / Rap to robota dla zawodowców, więc nie próbujcie tego w domu”. Nominacja to tyleż słuszna, co smutna, bo pochodzi od zawodowca, który robotą para się okazjonalnie i, jak sam przyznaje, woli obserwować wszystko z boku. A szkoda, bo gdy słyszę tę naturalność i polot, rzucone na południową gitarę, zdaję sobie sprawę, jak bardzo scena potrzebuje Jota – polskiego Big Krita.
ENSON
Ktoś może powiedzieć, że takie zwrotki jak ta Ensona nie powinny mieć racji bytu, bo co to za przyjemność słuchać muzyki z oczami wlepionymi w Rap Genius (a nawet w klip: patrz wersy o salutowaniu). Ok, w porządku, tyle że poniższa szesnastka to nie „Level Up” i nawet bez znajomości kilku skojarzeń docenisz kunszt rapera. Weźmy na przykład: „Oni mają buty, ale ja mam karabiny / Jadę jak czołg po kamieniach Palestyny”. Nawet jeśli nie wyłapiesz nawiązań do Jimsona i Włodiego, w mig wyczujesz moc tych wersów, bo temat Palestyny jest na tyle obiegowy, że obrazy stają przed oczami automatycznie. A więc nie w tych kombinacyjnych gierkach Ensona upatrywałbym ewentualnego problemu. Rzecz raczej rozchodzi się o klątwę fristajlowca, który potrafi dopieprzyć wersem, ale ładnie wkleić się w bit – już niekoniecznie. Całe szczęście ta szesnastka jest nieźle zarapowana i jeśli Enson rzeczywiście przerywa milczenie, warto czekać.
ŁOZO AKA PITAHAYA
Nie wiem, czy Łozo chce jeszcze wrócić do regularnego rapowania, ale poniższa zwrotka jest całkiem, całkiem. Celowo pominąłem w poprzednich zestawieniach „zabawnego” Afro Jaxxa, któremu najnowszy rap kojarzy się z „W tej grze” Małolata, ale sarkastyczny Łozo musiał się tu znaleźć, chociażby za te linijki o turbo nawijce czy spinach na Facebooku. Ten acid-jazzowy podkład w stylu Us3 też dodaje całości uroku.
ŚWINIA
O „Demo EP” Świni i Fawoli więcej piszemy w ostatnim odcinku „Notatek z podziemia” , ale nie sposób nie wspomnieć o nowosądeckim raperze także w tym rankingu. Już samo wejście – bezczelne, pozbawione kompleksów, wzbogacone nawiązaniem do Smarka (dodatkowy plus od internetu) – może się podobać, później jest równie dobrze. W ogóle, już na tym etapie idzie zaobserwować, że im mniej emocjonalnych wynurzeń i więcej skurwysyńskich linijek, tym bardziej Świnia zyskuje jako MC.
ZALEGŁE:
ŻYT TOSTER
Od zawsze wiedziałem, że podkład z „Toxic” – podobnie jak wiele innych hitów pop/r&b z tamtego czasu – to rzecz, na której powinni polecieć raperzy. Padło na Tostera, który Britney raczej nie stuknie, ale chociaż jej muzykę udało mu się okiełznać. Zaskoczenie? Trochę tak, bo to MC, który – jak sądziłem – na co dzień gustuje w innych brzmieniach („Pięć miejsc po przecinku” robili mu m.in. Galus i Wallcut), a tymczasem po tym przebojowym bicie jedzie całkiem przyzwoicie. No, niemalże sto dwadzieścia.
GRES
Jeśli na bicie 20syla ląduje rap tak poetycki i nastrojowy jak ten od Gresa, spodziewaj się czegoś, czego hip-hop na co dzień ci nie gwarantuje. W poniższym wideo muzyka wzbogacona jest jeszcze o wizualizacje z „Akiry”, co tylko dodaje klimatu. Ńemy powinien się uczyć od Gresa, jak rapować na literę „p”. W związku z ograniczeniami, jakie nałożył na siebie łódzki raper, rzecz jest z gatunku tych abstrakcyjnych i surrealistycznych, ale przy odrobinie skupienia – całkiem czytelnych.
OXON
Ranking kończymy południową, szybką zwrotką, chociaż z założenia wymierzoną przeciwko najnowszym trendom. Oxon nie wie, o co chodzi z tym szczekaniem, bo – jak twierdzi – „jaka to jest sztuka zrobić tutaj takie flow”. Cóż, sam czasami mam podobne odczucia, ale jednak szczekać też trzeba umieć i chociażby dlatego chwaliliśmy tutaj Tedego, a nie kolegów Krzysztofa Kozaka. Oxon idzie w inną stronę, ale równie ryzykowną, bo – jak pokazuje ostatnio przykład PeeRZeta – wypluwać słowa jak z karabinu to też wyzwanie, jeśli nie chce się ugrzęznąć w monotonnej, automatycznej nawijce. Krakowskiemu MC ta sztuka się udała.