fot. mat. pras.
Trzeci solowy album byłej gwiazdki seriali „Nie ma to jak hotel”, „Hannah Montana” czy „Czarodzieje z Waverly Place” to zaskakująco udany zestaw popowych piosenek z elementami elektroniki, R&B, hip-hopu oraz brzmień retro. I choć nie jest to jeszcze może poziom Taylor Swift, to nie sposób odmówić nowej muzyce Seleny wdzięku i przebojowości!
Ani się obejrzeliśmy, a amerykańska aktorka i wokalistka skończyła 27 lat. A przecież od „zawsze” była tą uroczą i ładną nastolatką z produkcji Disneya, by potem jeszcze błysnąć w paru produkcjach kinowych – ze słynnym „Spring Breakers” (2013) na czele. Co jeszcze może kojarzyć przeciętny konsument popkultury kiedy pada nazwisko Seleny? Prawdopodobnie jej związki i rozstania z Justinem Bieberem i… tyle. Chyba że kojarzycie jej dwie poprzednie solowe płyty – „Stars Dance” (2013) i „Revival” (2015)? Albo może pamiętacie, co znalazło się na trzech krążkach nagranych z zespołem The Scene (209-2011). No właśnie…
Na pewno wiele prawdy jest więc w stwierdzeniu, że dla większości mniej zaangażowanych słuchaczy popu, tak samo jak dla historii muzyki w ogóle, twórczość Amerykanki jest po prostu mało istotna. Jednak sporą ingnorancją byłoby stwierdzenie, że piosenki i albumy Seleny są zupełnie niepotrzebne. Nic bardziej mylnego – wokalistka ma wierną grupę fanów, a swoimi kolejnymi artystycznymi wyborami przekonuje, że nie tylko jest konsekwentna w tym, co robi, ale ma pomysł na siebie. I cały czas rozwija się artystycznie. Przekonywał już o tym jej poprzedni album, ale to „Rare” wydaje się być najbardziej dojrzałą produkcją w jej dorobku. Oczywiście w swojej – popowej – kategorii.
Jak mówi sama Selena: „Ta płyta reprezentuje moją podróż ku uzdrowieniu oraz rozwojowi. Nigdy wcześniej nie czułam takiej dumy z albumu”. I ma rację. Co prawda nie jest to jeszcze poziom wspomnianej Swift, ale „Rare” to więcej niż przyzwoity krążek. Jego wersja podstawowa zawiera 13 utworów, a w dwóch nich pojawiają się goście: 6lack oraz Kid Cudi. A frajda ze słuchania tego materiału jest bardzo duża – i to bez względu na to, czy zaopatrzycie się w podstawową wersję płyty, czy sięgniecie po wydanie deluxe (dodatkowo pięć piosenek: „Bad Liar”, „Fetish” z Guccim Mane’em, „It Ain’t Me” fest. Kygo, „Back To You” oraz „Wolves”, w którym słyszymy Marshmello).
Dużym plusem jest brzmieniowa spójność wydawnictwa, co przy stylistycznej różnorodności poszczególnych piosenek sprawia, że „Rare” ani przez chwilę się nie nudzi. Nic dziwnego – kiedy obok siebie umieszczasz kolejno: mocno syntetyczne R&B (tytułowy numer), taneczny pop („Dance Again”), trap w latynoskim klimacie („Look At Her Now”), podniosłą balladę („Lose You To Love Me”), a wreszcie retro-pop w stylu Lany del Ray lub… Gotye („Ring”), to nie ma mowy o znużeniu. Tym bardziej, że chwilę potem słyszysz w głośnikach electro-popowy „Vulnerable” – najlepszy utwór na płycie – i… już nie potrafisz się powstrzymać od tańca.
I tak jest do końca płyty – zarówno w jego krótszej, jak i powiększonej wersji, która w drugiej części (dzięki wsparciu rapujących gości) nabiera nieco miejskiego, hiphopowego charakteru. Przede wszystkim jednak są to naprawdę dobre piosenki, co zauważyli już słuchacze – i chyba nie tylko ci, którzy śledzą muzyczną karierę Gomez od samego początku. Już singiel „Lose You To Love Me” (opublikowany 23 października) okazał się dla niej przełomowy – to pierwsza piosenka, z którą artystka trafiła na szczyt Billboard Hot 100, Spotify, Apple Music czy iTunes. Ale zaledwie 24 godziny po premierze „Lose You To Love Me” Selena zaskoczyła wszystkich udostępniając kolejny premierowy utwór, czyli „Look At Her Now”. I oznajmiła, że to „specjalny prezent dla wszystkich fanów”, jak również podziękowała za „motywowanie do bycia najlepszą wersją siebie”.
Nie jest tajemnicą, że nowy album to dla 27-letniej Amerykanki pewnego rodzaju terapia – ostatnie kilka lat były dla nie bardzo trudne emocjonalnie. Pod koniec 2017 roku Selena rozstała się z The Weekndem, by związać się po raz drugi z Justinem Bieberem. Niespełna pół roku później para zerwała, a Justin niedługo później zaczął się spotykać z Hailey Baldwin. Jeszcze tej samej jesieni piosenkarz i modelka byli małżeństwem. Ten trudny dla siebie moment Selena Gomez opisuje właśnie w piosence „Loose You To Love Me”, a w utworze „Look At Her Now” zwierza się, w jaki sposób uporała się ze złamanym sercem.
Doceniając takie wyznania nie zapomnijmy, że to szczera, ale jednak niewielka część tego – jakby nie było – bardzo rozrywkowego krążka. Albumu, który nie tylko miło zaskakuje, ale sprawia, że nagle nawet zajadali krytycy zaczynają milej patrzeć na dokonania – kiedyś „gwiazdki”, a dziś coraz bardziej intrygującej artystki. Warto więc mieć na nią nie tylko oko, ale i ucho.
Artur Szklarczyk
Ocena: 3,5/5
Tracklista:
1. Rare
2. Dance Again
3. Look At Her Now
4. Lose You To Love Me
5. Ring
6. Vulnerable
7. People You Know
8. Let Me Get Me
9. Crowded Room (feat. 6lack)
10. Kinda Crazy
11. Fun
12. Cut You Off
13. A Sweeter Place (feat. Kid Cudi)