fot. mat. pras.
Jest nietuzinkowy, wrażliwy i uroczo niemodny. Ale też natchniony, bardzo odważny i diabelnie utalentowany. Przekonuje o tym jego najnowszy, drugi album „Młodość” – pełen fantastycznych piosenek i świetnych tekstów. Co prawda jeszcze nie wiem, co myśleć o wizualnej transformacji Ralpha Kaminskiego, ale z zachwytem przyznaję, że jestem fanem jego artystycznej ewolucji.
Zaskoczył „Morzem” sprzed trzech lat, bo już wtedy był wyraźnie inny. Zauroczył wrażliwością, delikatnością i wysmakowanym stylem, którego na próżno było szukać na naszym rodzimym, muzycznym podwórku. Może nie przebił się do mainstreamu, czy na pierwsze miejsca list przebojów, ale zgromadził wokół siebie całkiem sporą grupę fanów. Z czasem również zaczął realizować się jako dziennikarz, komentator różnych artystycznych zdarzeń. Stał się dobrym duchem rodzimej estrady alternatywnego popu, o czym świadczą liczne kolaboracje, w tym m.in. udział w projekcie Piotra Roguckiego i jego grupy Coma „Witajcie w naszej bajce” (zaśpiewał nową wersję „Pożegnania z bajką”). Jednocześnie Ralph zaczął zmieniać swój wizerunek – założył blond-perukę, pomalował paznokcie i sięgnął po równie odważne ciuchy. Na szczęście oprócz pełnego fantazji (w większej części cywilizowanego świata), ale u nas niestety wciąż kontrowersyjnego image’u Kaminski „zaszalał” również muzycznie. W efekcie „Młodość” jest przemyślaną, bardzo spójną brzmieniowo i momentami bardzo przebojową płytą.
„Zawsze byłem chłopakiem, który, nawet w najbardziej szary dzień, potrafił odnaleźć kolory, zatapiając się w marzeniach, w wierze, że przyszłość będzie jasna, że czeka coś na mnie. Dostałem się do takiego świata, o którym marzyłem i to jest pewien sukces. Wiadomo, że nie jest idealnie, ale cieszę się, że te dziecięce marzenia, gdzieś tam się ziściły” – opowiadał niedawno Ralph Kaminski w radiowej Trójce Piotrowi Stelmachowi. „Występując na scenie jesteśmy w stu procentach poważni, wchodzimy w tę historię, ale nie możemy gubić w sobie dziecka, bo zanudzilibyśmy się. Kiedy to stracimy, to będzie to znak, że może czas pójść na emeryturę” – dodał zapytany o to, czym dla niego są koncerty. A tych gra coraz więcej. Z przyjemnością obserwuję, że wszędzie, gdzie Ralph występuje, postrzegany jest nie przez pryzmat swojej nowej fryzury czy makijażu, ale niezwykłej muzyki, która dzięki emocjonalnemu ładunkowi porywa tłumy. I dzieje się to jakby na przekór narastającej i coraz bardziej akceptowanej społecznie nietolerancji wszystkiego, co inne. A swoją szaloną, dziwną, ale piękną muzyką Kaminski rozsadza ten rosnący mur nienawiści.
29-letni artysta otwiera nowy album utworem „Zielony samochód”, w którym śpiewa przepiękny tekst: „Pakujemy kawałeczki w pudełeczka naszych dni / Burza przeszła w nowe miejsce, Twoje serce oczy szkli; / Ja wiem i Ty wiesz – nasze życie, i niech łgają źle / Krętą drogą z wami dalej mknę; Przez ten wilków las, nie zabiją nas / I chociaż uśmiechają się, fałsz kipi, żółć przelewa się / My nadal przez ten ciemny las, nie rozszarpią nas, nie rozdzielą nas; / O, tak pływam sobie pośród gwiazd / Dla brata drzewo na całe życie / To wszystko mam, co mógł mu dać…”. Muzyczną ilustracją do tych poetyckich słów jest oniryczny, oparty na chóralnym śpiewie pop czerpiący z kameralistyki, ale też quazi-operowych „wyskoków” Freddiego Mercury’ego i grupy Queen. W takim właśnie tonie utrzymana jest większość utworów – raczej melancholijnych, niż szybkich. I bardzo osobistych („Tata”, „Tygrys”). Ale to tylko jedno ze skojarzeń, bo – jeśli miałbym porównać najnowsze muzyczne pomysły Ralpha – jest tu też kawałek dobrego, niemal tanecznego popu w stylu Króla, Dawida Podsiadło czy Krzysztofa Zalewskiego („Autobusy”). A le bywa również jakby… marszowo („Klub D” ze świetnym, dziecięcym chórem), czy też gospelowo („Młodośc”). Czyli pełna… fantazja. I zero nudy.
Z kolei wokalnie jest bez zmian – Kaminski nadal śpiewa wysoko, może jeszcze nie falsetem, ale to już te rejestry, które znamy z dokonań Anohni (wcześniej Antony and The Johnsons), ale też artystów w rodzaju Perfume Genius i Rufusa Wainwrighta. I choć nie chcę zgadywać, czy „Młodość” to już queer-pop, czy po prostu fantastyczny, wielokolorowy koktajl dźwięków, to wiem, że jest to najlepsza muzyka komercyjna, jaka mogła nam się zdarzyć w tym zakamarku naszej planety. A swoim nowym albumem Ralph ostatecznie potwierdza renomę artysty charyzmatycznego i tak innego, że aż osobnego.
I za to należą mu się wielkie brawa i szacunek.
Artur Szklarczyk
Ocena: 4/5
Tracklista:
1. Zielony samochód
2. 2009
3. Autobusy
4. Kosmiczne energie
5. Tygrys
6. Klub D
7. Tata
8. Młodość
9. Wszystkiego najlepszego