“H8” to album stanowiący rozliczenie rapera z nienawiścią, stąd wiele na płycie obrazów wręcz smutnych

Andrzej Cała recenzuje album Białasa

2020.02.10

opublikował:


“H8” to album stanowiący rozliczenie rapera z nienawiścią, stąd wiele na płycie obrazów wręcz smutnych

fot. mat. pras.

Krótko, konkretnie i na temat.

Znam osoby, które gotowe byłyby długimi godzinami przekonywać, że Białas to najlepszy obecnie raper na rodzimej scenie. Raper z wielowymiarowym flow, najbardziej kąśliwymi punchline’ami, a przede wszystkim swoista ikona nowej szkoły, ale na tyle zakorzenionej w tym, co starsze, by nie zrażać do siebie odbiorców, którzy nie dostają już kieszonkowego od rodziców.

I jakkolwiek było w tych słowach mnóstwo prawdy, był tenże Białas raperem nie potrafiącym przykuć uwagi odbiorcy na całej płycie. Był też raperem trochę jednowymiarowym, niedojrzałym jeszcze na tyle, by swoimi tekstami nieść coś więcej ponad fajnie (a czasem nawet świetnie) rymujące się zbitki szybkich myśli.

No i o ile do poprzednich materiałów Białasa chętnie się czepiałem, z pełną zresztą życzliwością, bo doceniałem talent i możliwości, tym razem skupię się chętnie na pozytywach, gdyż “H8” to mini-album bardzo wysokich lotów. Warsztat stricte raperski niezmiennie na poziomie zarezerwowanym na naszej scenie dla niewielu. Ten chłopak po prostu – jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi – urodził się, żeby rapować. Bardzo cieszy, iż ustabilizował formę w pisaniu, bo tutaj najczęściej zdarzały się zarzuty. No i przede wszystkim dojrzał.

“Latamy w kosmos, leczymy choroby, jednocześnie nadal tocząc wojnę o zasoby (wstyd)
Jest dwudziesty pierwszy wiek, a nie jedenasty
Także może schowaj miecz i porozmawiajmy
Ludzie pełni nienawiści i agresji
To niedowartościowanie i kompleksy”.

Wystarczy ten fragment pierwszego na płycie “Driftu” i już czujemy, że obcujemy z jakby trochę innym Białasem. Białasem, który potrafi zarówno zwolnić w życiu, jak i w swoim rapowaniu. Nie goni, nie próbuje za wszelką cenę być każdą możliwą wersją samego siebie i swoich artystycznych aspiracji. Sześć zasadniczych numerów i cztery spajające całość skity tworzą materiał sycący, dający pole do refleksji, jak i cieszenia się samym rapem.

“Zdaję wam relacje z piekła, dziecko ze smutnego miasteczka
Grałem w piłkę na ulicy, pamiętam, jak leżała krew tam
Pamiętam, jak pijani ludzie terroryzowali wciąż swoje rodziny
Pamiętam, jak frajera kopali na ulicy, aż go prawie zabili”.

Żeby nie było, że dojrzały Białas to Białas, który roztacza tylko pozytywną aurę i nastrój – nic z tego. “H8” to album stanowiący rozliczenie rapera z tytułową nienawiścią, stąd wiele na płycie obrazów wręcz dojmująco smutnych, ciężkich. Gospodarz ewidentnie chciał (a być może po prostu musiał?) wyrzucić z siebie tematy, które od dawna siedziały mu w duszy, wyczyścić z nich głowę i wyszło mu świetnie.

Ja wiem, że to tylko EP, że raptem dwadzieścia minut, że dużo dobrego robią tutaj też goście i że zawsze może być lepiej, ale… Nie, nie ma potrzeby się asekurować i szukać na siłę powodów do narzekania. Klasa materiał, kropka.

Andrzej Cała

Ocena: 5/5

Tracklista:

1. Drift ft. Mata
2. Skit 1
3. Ból dupy ft. ADM
4. Zło jest wszędzie ft. Bedoes
5. Skit 2
6. Pasy ft. Beteo
7. Skit 3
8. Smutne miasteczko ft. Szpaku
9. Sweet Home ft. White 2115
10. Skit 4

Polecane