– Spędziliśmy w studiu jakiś tydzień – ujawnił Auerbach, choć jego zdaniem sesja nagraniowa nie była jakoś wyjątkowo płodna. – Przelaliśmy na dźwięki kilka pomysłów i, co najważniejsze, cały ten proces wreszcie ruszył.
Auerbach i perkusista Patrick Carney zaszyją się w studiu na dobre na początku przyszłego roku: – W marcu znów ruszamy w trasę, a nie wiem, czy do tego czasu uda nam się wszystko skończyć. Zobaczymy.
Podobnie jak poprzednie krążki The Black Keys, tak i ten powstaje bez ustalonego planu. – Stawiamy na spontaniczność, moment – dodał.