19 czerwca 2013 roku odbył się w Gdańsku koncert światowej gwiazdy BON JOVI.
Wielu fanów oczekiwało na to wydarzenie przez 30 lat. Organizatorzy koncertu na przełomie kwietnia i maja zwrócili się do nas, czyli zespołu IRA z propozycją zagrania supportu. Chociaż nie wszyscy byliśmy zachwyceni tym pomysłem, ze względu na sentyment dla starych czasów a także dlatego iż wielu naszych fanów kibicuje także BON JOVI zgodziliśmy się, pomimo tego, że warunki umowy były dla nas delikatnie mówiąc krzywdzące. Na dwa tygodnie przed koncertem dostaliśmy rider, z którego wynikało, że w dniu koncertu o godzinie 12 w południe technika może instalować nasz backline na scenie, a próba dźwiękowa zespołu IRA odbędzie się pomiędzy 13 a 14 / 18.30-planowany początek występu, 19.15 koniec/. Takie rozplanowanie próby pociągało za sobą określone konsekwencje, jak choćby to, iż musieliśmy przyjechać do Gdańska dzień wcześniej, by zdążyć na próbę. Ale oczywiście to nie był wielki problem. W dniu koncertu o godzinie 12 dostaliśmy informację, że rozładunek sprzętu podobnie jak – rzecz jasna próba się opóźni. Przewidywany czas rozpoczęcia próby przesunął się na godzinę 15. Następnie na 16 a finalnie na 17. Nic dziwnego bowiem o 12 czyli wtedy gdy nasz sprzęt miał być ustawiony na scenie, na stadion wjechały tiry ze sceną i sprzętem zespołu BON JOVI.
Oczywiście ekipa BJ zabrała się za instalację sceny i / czemu się specjalnie nie dziwię/ miała gdzieś próbę zespołu IRA. Próby zasięgnięcia informacji na temat ewentualnego końca montażu, podejmowane przez naszego managera kwitowane były w dość niegrzeczny i arogancki sposób przez technikę BJ. W końcu zaproponowano nam, że o 17. 15 jeśli musimy, możemy zrobić próbę. Kiedy już weszliśmy na scenę, poinformowano nas, że plany się zmieniły i natychmiast mamy ją opuścić i przy stanowisku naszego monitorowca możemy sobie sprawdzić czy jakiekolwiek dźwięki wychodzą z jego miksera. W tej sytuacji zadecydowałem, że nie zejdę ze sceny i skoro mieliśmy mieć próbę na scenie to tam ją odbędziemy. Mój upór zaowocował tym, że rzeczywiście pozwolili nam zostać. Tymczasem stadion powoli się zapełniał…a my jak idioci staliśmy na scenie, z nieodpalonymi przodami, bo naszemu akustykowi nie pozwolono sprawdzić jak nas słychać z przodu. Po piętnastu minutach zeszliśmy nie do końca przekonani czy cokolwiek będzie słychać podczas koncertu. Sam koncert miał zacząć się jak wspominałem o 18.30, niestety pan zawiadujący sceną orzekł iż musimy czekać na jego znak. W związku z tym zostaliśmy wpuszczeni na scenę parę minut później / jakieś 2 piosenki mniej do zagrania/ Nie muszę mówić jak trudna jest sytuacja supportu przed tak wielką gwiazdą, na którą fani czekali tak długo. Pomimo tego publiczność przyjęła nas ciepło. Oczywiście graliśmy ciszej niż gwiazda / to normalne/ Nie mniej jednak mierzony na bieżąco poziom decybeli ulegał ciągłym zmianom w dół. Dwukrotnie kazano naszemu akustykowi zmienić głośność przodów najpierw 104 decybele, potem 100 a na końcu sami nas ściszyli na sumie. Zmuszeni zostaliśmy także do skrócenia programu i wykreślenia kilku piosenek, które w przewidywanym pierwotnie czasie zmieściłyby się.
Nie będę już wspominał o drobnych złośliwościach ze strony ekipy technicznej BJ, bo może mieli zły dzień. Zastanawia mnie w tym wszystkim dlaczego polski organizator, który płaci ogromne pieniądze za występ zagranicznego zespołu, zaprasza polskiego wykonawcę i nie jest w stanie zapewnić mu godnych i przyzwoitych warunków do pracy / o wynagrodzeniu przez litość nie wspomnę, bo jak wiadomo, polscy pożal się boże artyści winni dziękować bogu, że mogą wystąpić przed prawdziwą gwiazdą i pooddychać tym samym powietrzem/. Podczas wszystkich słownych utarczek z techniką BJ nie było w pobliżu żadnego przedstawiciela polskiej agencji, który broniłby naszych interesów. Co więcej organizator miał na wszystko jedną odpowiedź, że nie ma na nic wpływu.
Graliśmy wiele suportów, jeszcze jako młody zespół przed Aerosmith, Def Leppard, później także przed Brianem Mayem, Joe Cockerem a w zeszłym roku przed Queen / jako jeden z trzech zespołów/. Zawsze próby odbywały się o czasie. Ekipy techniczne tych zespołów były różne. Przeważnie traktowały supporty jako zło konieczne. Nigdy jednak nie były tak chamskie i niegrzeczne jak w przypadku BJ. Na to jednak nie ma rady, natomiast mam nieodparte wrażenie, że polscy artyści są traktowani coraz gorzej przez polskich organizatorów. Ludzie ocknijmy się. Zagraniczne gwiazdy dostają mega duży szmal za swoje występy w naszym kraju. Nie płacą od tego u nas żadnego podatku. My za supportowanie ich rzadko dostajemy jakieś pieniądze, jeszcze rzadziej przyzwoite i na dodatek przyświeca temu hasło, że jest to dla nas promocja. Coś tu jest chyba nie tak.
P.S. Kiedy nasz akustyk już po wszystkim zapytał akustyka BON JOVI dlaczego tak to wyglądało usłyszał „Z szacunku dla Johna”.
Tak więc z szacunku dla Johna niestety pozwalamy sobą pomiatać. Jeśli o mnie chodzi to kończę z supportowaniem, pozdrawiam koleżanki i kolegów życząc im lepszych doświadczeń.
Uszanowania dla wszystkich oraz dla Johna – Artur Gadowski