fot. mat. pras.
Taylor Swift zdecydowanie nie jest ulubienicą konserwatywnych polityków, zresztą z wzajemnością. Już w styczniu pisaliśmy, że gwiazda ma w Stanach olbrzymią siłę przebicia i może wpłynąć na wynik wyborów. Sondaż przeprowadzony przez Redfield & Wilton Strategies wykazał, że 18% wyborców stwierdziło, że jest „bardziej prawdopodobne” lub „znacznie bardziej prawdopodobne”, że w nadchodzących wyborach prezydenckich w Stanach zagłosuje na kandydata popieranego przez Swift. Dane pokazały również, że 17% ankietowanych stwierdziło, że jest „mniej prawdopodobne”, by wybrali kandydata, którego popiera gwiazda.
Kiedy po debacie prezydenckiej Swift stanowczo poparła Kamalę Harris, pewnym było, że republikanie będą musieli zareagować. Zrobił to zresztą sam Trump, który w wywiadzie dla Fox News stwierdził: – Nigdy nie byłem fanem Taylor Swift. (…) Zdaje się, że ona zawsze popierała demokratów, i prawdopodobnie zapłaci za to cenę na rynku muzycznym.
Do słów Taylor odnosi się także polska prawica. Janusz Korwin-Mikke wybrał strategię umniejszania Swift i bagatelizowania jej wpływu na społeczeństwo. Polityk nie zapomniał przy tym obrazić artystkę, pisząc na X: – Kto to jest ten Taylor Swift? Podobno 18 proc. Amerykanów oświadczyło, że będzie głosować tak, jak on. Do jakiej partii on należy?
Kto to jest ten Taylor Swift??
Podobno 18% Amerykanów oświadczyło, że będzie głosować tak, jak on.
Do jakiej partii on należy??— Janusz Korwin-Mikke (@JkmMikke) September 12, 2024