– Zapytałem się ich, ile czasu zajmuje im napisanie kawałka. Okazało się, że 15 minut. „15 minut?!”, pomyślałem. „Jesteście poważni?! To i ja spróbuję!” – wspomina Flying Lotus.
Producent zdecydował się na rapowanie pod innym pseudonimem, by uniknąć szufladek oraz uprzedzenia. – Chciałem powiedzieć coś, co nie byłoby z góry naznaczone moją ksywką – tłumaczy. – Chciałem, by ludzie wzięli mnie na serio. Nie na zasadzie: „O, fajnie, FlyLo rapuje, to miłe”. Nie, nie na tym rzecz miała polegać.
Producentowi tak bardzo spodobało się rymowanie, że pracuje już nad kolejnym materiałem pod szyldem Captain Murphy. – Mam już cztery nowe kawałki – zapewnia.