Elektryczne Gitary kojarzą się nam głównie z dowcipem i muzycznym żartem. Ale gdy przyjrzeć się bliżej bogatemu repertuarowi zespołu, można usłyszeć znacznie więcej. Zdarza się i głębsza refleksja, i egzystencjalna myśl, a nawet i cień mrocznej tajemnicy. Poniżej subiektywny wybór 10 najciekawszych utworów, będących esencją twórczości Elektrycznych Gitar.
Ranking przygotowany w związku z premierą biografii Elektrycznych Gitar. Więcej informacji TUTAJ.
Koniec
Gdy Kuba Sienkiewicz przy nagrywaniu debiutanckiego albumu „Wielka Radość” wszedł do studia, już na wstępie oświadczył, że on każdą piosenkę zaśpiewa dwa, góra trzy razy. Że on nie będzie się powtarzał – wszak wszystkie teksty dobrze zna. I żeby tylko pozwolili mu trzymać gitarę przy śpiewaniu, gdyż jest tak przyzwyczajony. Jak powiedział, tak zrobił. Trudności nie przysporzył mu nawet językowy łamaniec, jakim jest śpiewany w zawrotnym tempie „Koniec“. Mało kto wie, ale i rytmicznie, i tekstowo („a za co, a za co“) nawiązuje do tuwimowskiej „Lokomotywy“. Mimo tego, że kończy się błyskawicznie, do dziś wyzwala niezły ładunek emocji, zwłaszcza na koncertach, gdzie grywany jest w odświeżonej wersji.
Jestem z miasta
Pierwszy wielki przebój zespołu, który na zawsze przykleił mu już etykietę miastowej kapeli: inspirującej się miastem i o mieście śpiewającej. To o tyle dziwne, że tak naprawdę sam utwór to sprytnie ukryta tęsknota za wsią. Posępny głos Kuby i beznadziejna w swej wymowie ostatnia zwrotka mówią wszystko. Gdy piosenka podbijała Polskę, Piotr Łojek, jeden z założycieli Elektrycznych Gitar, dorabiał akurat w Norwegii przy pracach sezonowych.
Wiem
Gdy piosenka miała swoją premierę w lipcu 1993 roku, wzbudziła niemałe kontrowersje. Kuba był nawet oskarżany przez krytyków, że utwór promuje niewłaściwe wzorce („sięgam daleko jak wódka w lodówce“) i zachęca do samobójstwa („jestem tak żywy jak prochy w szufladzie“). Tymczasem to jedna z ciekawszych ballad zespołu, niespiesznie rozwijająca swoją melodię aż do porywającego finału. Tekstowo to idealny przykład postawy Sienkiewicza, którą będzie konsekwentnie prezentował: „wszystko już było, nie ma się czym ekscytować“.
Spokój grabarza
Cała płyta „A ty co“ na różny sposób nawiązuje do śmierci: śmierci ideałów („Widmo“ z cytatem z Karola Marksa), śmierci w kataklizmie („Wyszków tonie“) czy wreszcie śmierci przez samobójstwo („Chodzę i pytam“ z tekstem Rafała Wojaczka). Śmiercią inspirowany jest rownież „Spokój grabarza“, napisany przez Kubę po szczególnie paskudnym dyżurze w szpitalu, podczas którego nie wszystkich pacjentów udało się uratować. Majestatyczna linia basu Tomka Grochowalskiego podkreśla wagę dylematu, przed jakim staje nasz podmiot lyriczny: czy na pewno wszystko będzie dobrze?
Kinga
Piosenka pochodząca z „Huśtawek“, najbardziej brytyjskiego albumu zespołu. Opowieść o kobiecie uzależnionej od papierosów, która z wielką łatwością uzależnia od siebie kolejnych mężczyzn. A potem mówi im „nie łudź się“, jak na bluesa przystało. Utwór zasługuje na uwagę ze względu na rzadko spotykane jak na Elektryczne Gitary stężenie elektrycznych gitar w jednej piosence. Długie solo na końcu wyłaniające się z wyspiarskiej mgły niedopowiedzeń oraz enigmatycznych fraz, sprawia, że „Kinga“ ma wiele do zaoferowania.
Co ty tutaj robisz
Kolejny utwór Elektrycznych Gitar, w którym nie ma ani grama dowcipu, żartu czy uśmiechu. W zamian jest tylko rosnące z każdą zwrotką poczucie beznadziei. Początkowa frustracja, wynikająca ze stagnacji stopniowo przeradza się w rezygnację i przekonanie, że i tak „będzie nadal tak jak jest“. Piosenka powstała w ostatniej chwili podczas sesji nagraniowych „Na krzywy ryj“. Wytwórnia domagała się hitu i narzekała, że dotychczasowe kawałki nie gwarantują sukcesu albumu. No to Kuba zagrał im ten właśnie utwór.
Ona jest pedałem
Jedyna w repertuarze zespołu piosenka o równouprawnieniu, a przez to spełniająca unijne wymogi w kwestii równości płci i ogólnej życiowej sprawiedliwości. Groteskowe sceny i bohaterowie zapełniający poszczególne zwrotki pochodzą ze snu Piotra Łojka, autora tekstu. Pewnego poranka po prostu obudził się z prawie gotowym tekstem. „Ona jest pedałem“ to dowód na to, że nie ma jednak rzeczy, o których filozofom by się nie śniło.
Smutny operator
Kto chce przekonać się, jaki jest stosunek Kuby do otaczającego go show biznesu, w którym przyszło mu tworzyć i grać, niech posłucha „Smutnego operatora“. Zamieszczony na płycie „Słodka maska“ utwór jest także dowodem wewnętrznych rozterek, jakie wówczas trapiły lidera zespołu. Wystarczy posłuchać jęku rozpoczynającego nagranie. Piosenka pełna mniej lub bardziej ukrytych odniesień: już sam tytuł to mrugnięcie okiem do „Smooth operator“ Sade. Kuba podkreśla, że finałowe solo do dziś napawa go dumą.
Nic mnie nie rusza
Elektryczne Gitary i disco? Nie raz i nie dwa Elektryczne Gitary udowadniały, że świetnie czują się w różnych konwencjach muzycznych. Cała płyta „Nic mnie nie rusza“ to istny muzyczny korowód: jest tam i hip-hopowy beat („Milion euro“), i tradycyjny do bólu harmonijki blues („Stoją chłopcy“), i swojska muzyka chodnikowa („Granica“). W tym singlu z z 2012 roku harmonizują się cechy charakterystyczne dla zespołu: ogólne zobojętnienie, dystans do swojej twórczości oraz autoparodia. No bo: Elektryczne Gitary i disco?
Ostatni raz
„Ostatni raz“ to zamieszczona na płycie „Nic mnie nie rusza“ ciekawa aranżacja utworu powstałego w 1983 roku. Piotr napisał wtedy tekst pod znamiennym tytułem „Zaciął się sracz“, w którym przybliżał smutne skutki awarii ostatniej publicznej toalety na Żoliborzu. To właśnie z tej dzielnicy wywodzą się Elektryczne Gitary. I jeśli duch jakiegoś miejsca jest najbardziej słyszalny w piosenkach zespołu, to z pewnością byłaby to ta dzielnica.