Marysia Starosta – „Ślubu nie będzie”

Pop Marysi Starosty jest bardzo... rapowy. Naturalny, szczery i dosadny.

2018.10.01

opublikował:


Marysia Starosta – „Ślubu nie będzie”

foto: mat. pras.

Dzięki dwóm płytom nagranym z Sokołem Marysia Starosta z dotarła do szerokiego grona słuchaczy, ale jednocześnie ustawiła się na drugim planie, oddając wiodącą rolę byłemu już partnerowi. Za sprawą albumu „Ślubu nie będzie” po dziesięcioletniej przerwie artystka wraca solo i musi przyzwyczaić się do tego, że tym razem cała odpowiedzialność spada na nią. Deklaruje, że jest na to gotowa, a ja słuchając jej płyty nie mam wątpliwości, że tak jest.

Choć w żadnej piosence nie słyszymy Sokoła, artystka dba, byśmy nie zapomnieli o nim nawet na moment. Nie jest żadną tajemnicą, że to właśnie były partner był głównym źródłem jej inspiracji. Marysia mówi o tym w każdym wywiadzie, poza tym wystarczy wsłuchać się w teksty piosenek, by wiedzieć, o kim traktują. Z racji na to, że materiał powstawał w czasie, kiedy związek artystów, był już w fazie rozkładu, w tekstach znajdziemy sporo rozczarowania, gorzkich refleksji, wyrzutów. W ostatnim odcinku CGM Rap Podcastu Proceente podsumował warstwę liryczną płyty krótko: „Dobrze, że moja była dziewczyna nie nagrywa płyt”.

Marysia faktycznie nie oszczędza ani byłego partnera, ani siebie. Wylewa wszystko, deklarując, że jest to dla niej sposób na zamknięcie tego tematu. Ktoś może powiedzieć, że artystka posuwa się za daleko i że taki ekshibicjonizm na popowej płycie nie przystoi. Tyle że wokalistka nie przejmuje się powszechnie przyjętymi zasadami i ustala swoje. „To jest moja płyta i ma mnie pokazać taką, jaką jestem” – mówiła kilka miesięcy przed premierą. Chęć wyrażenia siebie w stu procentach zaowocował również brakiem gości. „To od początku miał być mój pamiętnik. Nie daje się wpisywać do pamiętnika komuś obcemu” – wyjaśniła wokalistka.

Pop Marysi Starosty jest bardzo… rapowy. Naturalny, szczery i dosadny.

Własne standardy nie dotyczą jedynie tekstów, ale również warstwy muzycznej. Staszek Koźlik i Paweł Moszyński, czyli duet Sampler Orchestra, zadbali o to, by studyjne szlify nie przykryły przekazu Marysi. Choć na płycie nie zabrakło smaczków – instrumentów dętych, czysto brzmiących gitar, całość brzmi brudno i surowo, co idealnie koresponduje z dalekim od doskonałości wokalem. Marysia nie sili się na popisy wokalne, bywa, że balansuje na granicy fałszu, dzięki czemu w niektórych miejscach mamy wrażenie, jakbyśmy obcowali z materiałem z prób.

Albumowi Marysi daleko do technicznego ideału i właśnie w tym tkwi jego siła. Te drobne potknięcia i niedociągnięcia czynią „Ślubu nie będzie” ludzkim. Pop Marysi Starosty jest bardzo… rapowy. Naturalny, szczery i dosadny. Ciężko słuchać o ciężkich przeżyciach, kiedy zewsząd atakują produkcyjne fajerwerki, a głos zamiast łkać, burzy mury. Kiedy natomiast słuchamy zwierzeń Marysi, słyszymy w nich autentyczne cierpienie i żal.

Maciek Kancerek

Ocena: 4/5

Tracklista:

1. Hiatus
2. Hibiskus
3. Dlatego
4. Spowalniacze
5. Nie
6. Źrenice
7. Sama
8. Ćma
9. Pozytywka
10. Przezimowanie
11. Atom
12. Poszarpane

Polecane