Florence And The Machine – „Songs from Final Fantasy XV”

Uczciwa rekompensata.

2016.08.14

opublikował:


Florence And The Machine – „Songs from Final Fantasy XV”

Baśniowa atmosfera twórczości Florence And The Machine idealnie komponuje się z pełnym tajemnic, mitycznym klimatem serii „Final Fantasy”, dlatego decyzja o zaproszeniu Flo i jej zespołu do prac nad „piętnastką”, od początku wydawała się idealnym pomysłem. W opublikowanym wiosną zwiastunie słyszeliśmy Florence Welch śpiewającą „Stand By Me”, teraz otrzymaliśmy jeszcze dwa utwory, a całość ukazała się w formie dostępnej jedynie w digitalu EP-ki zatytułowanej wymownie „Songs from Final Fantasy XV”.

Fani sagi czekają na piętnastą odsłonę głównej serii FF od 2016 roku. Ich męki miały zakończyć się już 30 września, ale od kilku dni mówi się, że premiera zostanie przesunięta na 29 listopada. Wygląda więc na to, że EP-ka FATM ma szansę stać się dla części z nich (trudno przecież założyć, że każdy fan serii jest jednocześnie fanem Flo) jakąś formą rekompensaty za obsuwę.

Najsłabszą stroną „Songs from Final Fantasy XV” jest znany z trailera gry cover „Stand Be My” Kameralna piosenka zmarłego w ubiegłym roku Bena E. Kinga nie sprawdza się w rozdmuchanej wersji Florence. Przeniesienie utworu z baru do lasu nie służy mu, a wykrzykiwana przez Flo prośba „stand by me” bardziej niż do pozostania z wokalistką skłania do ucieczki. Stosując inne środki wyrazu Flo zgubiła sens piosenki Kinga. Inna sprawa, że choćby nie wiem jak bardzo się postarała, i tak nie miałaby szans przebić wersji zaproponowanej przed kilkoma laty przez również nieżyjącego już Lemmy’ Kilmistera.

Na EP-ce znalazły się także dwa premierowe, autorskie nagrania grupy. „I Will Be” to rzecz bardziej ilustracyjna. Flo przygotowała dwa „plany” wokalu – na pierwszym mamy ledwie słyszalny szept i wokalistkę powtarzającą frazę „I will be”, na drugim wyśpiewywane już pełnym głosem „oooo” i kilka „normalnych” linijek w końcówce. Jako część ścieżki dźwiękowej „I Will Be” sprawdzi się znakomicie. W oderwaniu od niej z powodzeniem funkcjonować może natomiast „Too Much Is Never Enough”, rozpoczynająca się dźwiękami harfy i delikatnymi dzwonkami. Piosenka brzmi jak zagubione nagranie z ubiegłorocznej płyty „How Big, How Blue, How Beautiful”. Delikatna zwrotka może kojarzyć się z „St. Jude”, patetyczny refren to już z kolei rzecz w stylu „Mother”. Bogata – nawet jak na standardy Flo – aranżacja przywodzi z kolei na myśl tytułowy utwór z ostatniego albumu.

W przeszłości Florence And The Machine kilkukrotnie pokazywali, że potrafią wykonywać znakomite covery. Na pierwszej płycie umieścili przecież porywającą wersję przeboju Candi Staton „You’ Got The Love „, do tego można spokojnie dołożyć znakomite, pełne pasji interpratacje „Back to Black” Amy Winehouse czy „Stay with Me” Sama Smitha. Z drugiej strony Flo i jej koledzy potrafili wyłożyć się na beatlesowskim „Oh, Darling”, teraz polegli przerabiając klasyk Bena E. Kinga. Na szczęście na jeden nieudany cover przypadają dwie dobre piosenki autorskie czyniące „Songs from Final Fantasy XV” wydawnictwem, po które warto sięgnąć.

 

 

Polecane