Foto: @piotr_tarasewicz / @cgm.pl
Peja w rozmowie o kondycji współczesnego hip hopu nie gryzł się w język. Artysta otwarcie skrytykował mainstreamowy rap, komercyjne kolaboracje oraz współczesne rozumienie kultury hip hopowej. Podczas spotkania z uczniami II LO w Poznaniu podkreślił, że prawdziwy hip hop nie ma nic wspólnego z kolorową popkulturą tworzoną dla mas.
Peja o obecnym hip hopie: „Nie zmieniło się kompletnie nic”
Zapytany o to, jak wygląda dziś scena hip hopowa, Peja odparł, że z jego punktu widzenia kultura ta pozostała taka sama jak kiedyś, a różnica wynika głównie z błędnych interpretacji tego gatunku przez media i część artystów.
Raper wyjaśniał:
„Młoda scena hip hopowa sięga do korzeni i opiera się jednak na pracy starej szkoły, na brzmieniu klasycznym, robiąc tak zwany stary nowy hip hop. Mainstreamowy, popkulturowy rap, który jest kolorowy, wesoły, bezrefleksyjny, miałki i na żenująco słabym poziomie, nie wpisuje się w definicję dzisiejszego hip hopu. Hip hop jest kulturowy i z hip hopu jako kultury nie ma pieniędzy. Hip hop zawsze będzie uliczny, bo wyrósł na ulicy jako kontrkultura czarnych dla białej supremacji. Jak dobrze wiemy, muzyka rockowa, blues, R&B – wszystko zostało ukradzione czarnemu człowiekowi”.
Rap a komercja – Peja krytykuje współprace reklamowe
Artysta mocno odciął się od najpopularniejszych wykonawców utożsamianych z hip hopem. Jego zdaniem wiele gwiazd nie reprezentuje wartości tej kultury, zwłaszcza gdy ich działalność opiera się na marketingu i kontraktach reklamowych, a nie na przekazie.
Peja mówi:
„Jeśli miałbym dzisiaj dokonywać podziału na hip hop rozrywkowy czy poważny, klasyczny, mniej klasyczny, mainstreamowy, komercyjny, to według mnie istnieje rap, który jest związany z kulturą hip hopową i wywodzi się bezpośrednio z niej i rap, który dzisiaj jest nawinięty pod nowoczesny beat, a jutro pod disco polo. Tych ludzi oczywiście akceptuję, ale niekoniecznie ma to dużo wspólnego z szacunkiem wypływającym ode mnie”.Dalej dodaje:
„Wielu z nich, którzy teraz zarabiają miliony dolarów nawet na jakichś kontraktach z wielkimi gigantami i odzieżowymi markami samochodów czy fast foodów, które zatruwają nas totalnie toksyną, generują miliardy wyświetleń, generują miliony dolarów, cynicznie wyciskając cytrynę z tematu hip hop, który właśnie podrzucają media, wrzucając ich z nami do jednego worka”.
„To nie była muzyka dzieci z bananowych domów”
W dalszej części rozmowy Peja podkreślił, że hip hop nie jest tworem elit, lecz głosem ludzi z ulicy, którzy walczyli o swoje prawa i godność.
Raper zwrócił uwagę:
„Jest to trochę frustrujące, ale jestem już prawie po pięćdziesiątym roku życia, znam swoją wartość i uważam, że pieniądze można zarabiać również w sposób bardziej etyczny i zgodny z tym, czemu to powstało. To była rebelia, to był bunt, to była niezgoda. To była walka z przemocą, z rasizmem, z niesprawiedliwością społeczną. To nie była potupajka. To nie była muzyka dzieci z bananowych domów, z prominentnych rządowych rodzin, potomków tak zwanych elit, które teraz media dopieszczają, bo jest to bardzo mocno skonsolidowane i oparte jednak na współpracy biznes, polityka, mainstream. To są układy, które od osiemdziesiątego dziewiątego się nie zmieniły”.