fot. P. Tarasewicz
Kiedy Miley Cyrus przychodziła na świat, jej ojciec święcił triumfy jako sensacja sceny country. W maju 1992 r., na pół roku przed narodzinami córki, Billy Ray Cyrus wydał debiutancki album „Some Gave All”. Wydawnictwo trafiło na szczyt listy Billboardu, do dziś uzyskało status dziewięciokrotnej platyny w Stanach.
Na przestrzeni lat Miley poznała zarówno blaski, jak i cienie bycia córką gwiazdy muzyki. Z jej rozmowy z Davidem Lettermanem wynika, że tych drugich było niestety znacznie więcej. W nowym odcinku realizowanego dla Netliksa programu „Mojego następnego gościa nie trzeba nikomu przedstawiać” wokalistka nazywa Billy’ego Raya Cyrusa „narcyzem i egoistą”, przyznając z bólem, że przejęła od niego te cechy.
SPRAWDŹ TAKŻE: „Rozwodowy” klip Nataszy Urbańskiej
Mimo to Miley dostrzega w swoim ojcu również zalety i pozytywny wpływ na swoje życie.
–Bez mojego taty nie istniałabym jako osoba, którą jestem. Jest bardzo kreatywny. Sposób, w jaki działa jego umysł, zawsze sprawiał, że czułam się bezpiecznie w moim własnym umyśle – przyznała Cyrus.
W ostatnim czasie relacje Miley i jej ojca uległy znacznemu pogorszeniu. Wszystko przez rozwód Billy’ego i Tish Cyrusów. Artystka jednoznacznie opowiedziała się po stronie swojej matki, oskarżając ojca o rozbicie rodziny.
Billy Ray zostawił Tish, by związać się z wokalistką Firerose. Ich małżeństwo przetrwało jednak zaledwie siedem miesięcy. Czy teraz będzie próbował wrócić na łono rodziny?