2 listopada wystąpią jako support podczas warszawskiego koncertu OneRepublic. Wcześniej, bo 23 czerwca ukaże się w Polsce ich debiutancki album „Lunatic”. Utwory z płyty brzmią jak najbardziej przebojowe dokonania Gogol Bordello, czasem głos wokalisty przywodzi na myśl grupę Phoenix, a nieraz nawet The Strokes. Co jednak wyróżnia Kongos z grona „muzycznych odkryć” to włączenie nietypowego instrumentarium (np. akordeonu) w brzmienie na płycie i świeże, przebojowe podejście.
{Diil}
Jedna z najciekawszych indie-rockowych płyt ostatnich lat długo czekała na swoją europejską premierę. Jej twórcami jest czterech braci, synów południowoafrykańskiego wokalisty-kompozytora Johna Kongosa, mającego na koncie miliony sprzedanych płyt i niezliczoną ilość hitów. Jako zespół Kongos zdecydowali się podążyć zupełnie inną muzyczną drogą – inspiracji dostarczyły im częste wizyty w Londynie i stanie Phoenix w USA, gdzie ostatecznie zdecydowali się nagrać całą płytę. Efekt? Utwory z krążka „Lunatic” nieraz brzmią jak najbardziej przebojowe dokonania Gogol Bordello (to przez wplecenie do utworów akordeonu, np. w „Come With Me Now”), głos wokalisty nieraz przywodzi na myśl grupę Phoenix („I Want To Know”) a nieraz Juliana Casablancasa z The Strokes („Kids These Days”). Co jednak wyróżnia Kongos z grona „muzycznych odkryć” to dyskretne włączenie afrykańskiego instrumentarium w całość brzmienia na płycie i nie rezygnowanie przy tym z nowoczesnego, atrakcyjnego brzmienia pop/rockowego.
Krążek „Lunatic” pierwotnie ukazał się w 2012 roku, ale dopiero teraz dociera do Polski.
{sklep-cgm}