fot. P. Tarasewicz
Po dłuższej przerwie Waldemar Kasta wrócił do aktywności w mediach społecznościowych. Raper przyzwyczaił fanów do publikowania dłuższych wypowiedzi na tematy społeczno-polityczne (bardziej społeczne, ale nie da się oderwać tej sfery od polityki), a także te związane z kulturą hiphopową. W swoim najnowszym wpisie weteran z Wrocławia wspomina początki polskiego streetwearu i odnosi się do tego, jak dużą wagę przywiązuje się dziś do cen noszonych ubrań.
– Za ile masz outfit?
– Że co proszę?
– No ile kosztowała twoja “stylówka”?
– Eee…serio?
Dzieciaki, i nie tylko, nie mające nic poza bogactwem materialnym, gonią “lajfstajl” innych, chwalących się dorobkiewiczów, zupełnie nie zauważając, że pokolenie takich jak ja osiągało podobną ogólnokrajową popularność w za dużych jeansach z lumpeksu, w jednych skate’owych butach sprowadzonych przez zaprzyjaźniony sklep. Jak pojawiły się pieniądze, to zamiast wspierać firmy, które biedotą zwyczajnie gardzą – zakładaliśmy własne firmy, zmieniając wygląd polskiej ulicy, dostosowując przedział cenowy do grupy docelowej, z której sami się wywodziliśmy. Jak każdy lubię mieć coś, co lubię mieć – jak każdy uważam, że super produkt to super produkt – tylko jak już prawie nikt uważam, że to zbędny dodatek i zbytni dostatek. Na większość z waszych stylizacji nie namówiono by mnie nawet przelewem. Na większość nigdy nie wydałbym pieniędzy – niezależnie od tego, czy mnie stać czy nie. Na szczęście teraz już mogę sobie grać już do późnej starości w tym, co akurat czyste wyjąłem z szafy – a najchętniej w nie zdradzającym żadnych zbędnych informacji, nie reklamującym niczego uniformie w typie drelichowy mundur. Nie szata zdobi człowieka – napisał Kasta.
Przypomnijmy, że w lipcu na rynek trafił album „Nestor”, którym Waldek definitywnie żegna się z rapową sceną, ale nie z muzyką.
