Foto: @piotr_tarasewicz / @cgm.pl
Pod koniec roku Waldemar Kasta zadeklarował, że zdecydowanie ograniczy swoją aktywność w mediach społecznościowych. – Chełpliwe myślenie o tym, że kogoś obchodzę, też już jest zbędne, bez sensu, passe… Dlatego wyłączam również publiczną debatę – komentował wówczas swoją decyzję, dodając: – Dziękuje wszystkim, którzy akceptowali mnie i wspierali, widząc mnie takim, jakim mieniłem się być dla nich. Pozostaje Wam już tylko zaakceptować bądź nie to, kim będę od teraz. Nadal pracuję dla starych pracodawców, muszę z czegoś żyć i utrzymać rodzinę i nadal robię muzykę, bo nie dam rady nie oddychać, ale reszta od dzisiaj będzie już inna. Świadomość to straszna broń i wyzwolenie w jednym. Oświecenie jest drogą. Pragnienia są tylko zbędnym balastem. To ostania wiadomość, którą emituję w eter i do Was z perspektywy kogoś, kto uzurpował sobie prawo do bycia ważniakiem. Bez odbioru.
Raper z czasem zatęsknił za możliwością wyrażania swoich poglądów w social mediach, więc wrócił do publikowania treści innych niż promocja jego aktywności artystycznej. Kasta nie zezwala jednak na komentowanie wpisów na jego fanpage’u i na instagramowym profilu, co tłumaczy w następujący sposób:
– Wciąż pytacie, dlaczego wyłączyłem komentarze oraz dlaczego tak często w publicznych wystąpieniach mówię o hejterach?! Otóż nie zgadzam się z opinią, że wyśmiewając, piętnując czy ogólnie pokazując swoją postawą lżywą niechęć wobec tej współczesnej społecznej, rozpieszczonej roszczeniowej gangreny, której wydaje się, że ma prawo – to ja okazuję słabość?! Serio?! Gardzę nimi i będę takim ciupał do końca swych dni. Wypowiedziałem wojnę temu anonimowemu kur**twu już dawno temu, a teraz mam narzędzia, żeby z tym walczyć i będę mówił o tym głośno i zawsze. Mi szczerze hejt wisi, ale innym nie – innym zmienia się życie i spada samoocena, bo z jakichś powodów pastwią się nad nimi, domorośli krytycy wszystkiego poza sobą. To się musi skończyć. Nie, dla bezmózgich siewców złych emocji – mnie takie tumanizmy nie mogą nawet dotknąć, a co dopiero złamać – trzeba z tym walczyć. Od kiedy wyłączyłem komentarze, po**by goszczą u mnie nieczęsto, z rzadka, jedynie siląc się na prywatne wiadomości z zaczepkami – tu też często otrzymują tak sromotny wpie**ol, że już nie wracają – pełen sukces. Na własnych stronach jadą też rzadziej, bo zamieszczanie tych wątpliwych przytyków na ich własnych kanałach obserwuje tylko kliku równie zid**ciałych tumanów i tumanica, która daje im d**y – więc odpuszczają. Jesteście takimi głupkami, że wystarczy wam wyłączyć platformę albo prąd i …przestajecie istnieć. Dołącz i walcz, jak umiesz z bezsensownym nękaniem i znęcaniem – mnie śmieszy, ale innych zabija ten problem. Tworzę hashtag i chcę zobaczyć, kto należy #toomanytumany.