fot. mat. pras.
Debiutancka płyta Igora Herbuta to, jak sam powiedział, najbardziej szczera i „jasna” rzecz, jaką stworzył. Przepełniony emocjami album opowiada o drodze, jaką wokalista musiał przejść oraz o nadziei, szczęściu i wdzięczności, które dziś ma w sobie.
Początkowo jego solowy album „Chrust” miał ukazać się 27 marca, ale w związku z pandemią koronawirusa, która niemal zamroziła rynek muzyczny, premiera została przesunięta aż na 8 maja. Piosenkarz postanowił jednak zaryzykować i przyspieszyć wydanie albumu i jak sam twierdzi – nie chce już z tym dłużej czekać. Pragnie podzielić się z fanami tak ważna dla niego płytą.
Ten, kto mnie zna, ten wie, że gdy już coś postanowię, to tak już będzie. Spytałem moją wytwórnię, jaka jest najwcześniejsza możliwa data premiery. Kilka telefonów. 17 kwietnia. Dobrze, 17 kwietnia więc. Czy jesteś pewien Igor? Nie jestem pewien. Ale skoro śpiewam, w utworze ,,Wdzięczność”, ,,to wątpliwości niszczą więcej naszych marzeń niż małe wielkie katastrofy”, to w porządku. Zróbmy to. 17 kwietnia, gdy będzie wielkanocnie, gdy natura zacznie budzić się do życia, a my będziemy potrzebować jeszcze więcej sił niż teraz. Ale mamy je. Mamy je w sobie. Odnajdziemy je – powiedział Igor Herbut.
Sprawdź też: Jędker wyzywa Wujka Samo Zło: Czekam na Ciebie, diplodoku!