Były ochroniarz Diddy’ego ujawnia kulisy nagrań w dokumencie 50 Centa
Nowy miniserial dokumentalny Netflixa „Sean Combs: The Reckoning” wywołał kontrowersje w świecie hip-hopu. Zespół prawny Diddy’ego oskarżył 50 Centa i producentów dokumentu o nielegalne wykorzystanie nagrań, jednak były ochroniarz Bad Boy Records, Roger Bonds, uważa te zarzuty za nieprawdziwe.
Bonds tłumaczy kontekst nagrań
W krótkim nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych Roger Bonds wyjaśnił, jak doszło do powstania materiału i dlaczego trafił on do rąk 50 Centa:
„Kiedy młodzi chłopcy przychodzą, Diddy zawsze pracuje tylko z młodymi wideofilmowcami, bo wie, że chcą tej okazji, by być z nim. Wynajmuje ich po niskiej cenie. Ale kiedy jesteś z nim całymi dniami – na jachcie, na statku, gdziekolwiek – Diddy chce, żeby wszystko było nagrywane. Dochodzi do porozumienia co do wynagrodzenia. Ale kiedy na fakturze pojawia się tyle godzin, których Diddy nie chce zapłacić, wideofilmowiec może zrobić z nagraniami, co chce. I wtedy trafiają do najwyższego oferenta – w tym przypadku do 50 Centa. To biznes. Nie wszyscy są lojalni do granic absurdu, zaufaj mi.”
Netflix broni legalności dokumentu
Platforma Netflix w oficjalnym oświadczeniu zdementowała zarzuty zespołu Diddy’ego:
„Projekt nie jest powiązany z żadnymi wcześniejszymi rozmowami między Seanem Combsem a Netflixem. Nagrania przygotowane przed oskarżeniem i aresztowaniem Combsa zostały pozyskane legalnie. To nie jest materiał wymierzony przeciwko nikomu ani akt zemsty. Curtis Jackson jest producentem wykonawczym, ale nie ma kontroli twórczej. Nikt nie został opłacony za udział w projekcie.”