– Gdyby nie Pistols, nie byłoby PiL, więc ten zespół jest dla mnie bardzo ważny – powiedział Lydon. – Gdyby chcieli, bym pojechał z nimi w trase, czułbym się zobowiązany… Po trzech tygodniach już nie czułbym się szczęśliwy. Tak to wygląda.
Punkowa kapela rozpadła się w 1978 roku. Od tamtego momentu doszło do kilku reaktywacji, ale nowego materiału jak nie było, tak nie ma. Teraz może się to zmienić.
– Jestem w formie, czuję głód pisania. Potrafię sobie wyobrazić, jak ja i reszta Pistols znów coś komponujemy razem – dodał artysta.