Rapwatch #35 (29.10 – 5.09)

Wielkie umysły myślą podobnie.

2014.10.08

opublikował:


Rapwatch #35 (29.10 – 5.09)

Hitem tygodnia jest instagramowa pocztówka  z rzymskich wakacji Pei – raper postanowił uwiecznić namalowany na murze napis „Antifascista” co się oczywiście wielu młodym fa… fanom-patriotom nie spodobało. Padły ważne argumenty, w tym ten kluczowy: „Hitler nie ma nic wspólnego z Faszyzmem ze względu na fakt że Faszyzm pochodzi z Hiszpanii”. Co ciekawe raper nie umył jednak rąk, nie poklepał łysych główek w paternalistycznym odruchu, tylko się zniecierpliwił. „Ja pierdolę, opanujcie się kurwa, wrzuciłem foto z Rzymu, gdzie regularnie pojawiają się grafy skinowskie i antyfaszystowskie, co charakteryzuje ten kraj, a tu kurwa wielcy patrioci będą mnie kurwa pouczać co dobre co złe, a żaden chuj nie zna nawet daty Powstania Styczniowego i gdybym wrzucił napis Skinheads Roma, których pełno w tym postfaszystowskim kraju to by mi legiony, 88 i inne kurwa White Pride’y przyklaskiwały. Będę Was kurwa usuwał w pizdu za każdego rodzaju fanaberię, którą tu będziecie uskuteczniać. Moja sprawa co tutaj wrzucam i nie zamierzam się nikomu z tego tłumaczyć nie podoba się to wypierdalać. Skończyłem”napisał  przy okazji publikacji kolejnej fotki. I to jest wolność. Wielu kolegów po fachu wciąż niestety chodzi na smyczy oczekiwań zwykle równających w dół odbiorców. Lepiej im jak boli szyja niż kieszeń.

„Facebook i wszystkie media społecznościowe służą do budowania wizerunku, a nie do zacieśniania więzi z fanami, bo dystans pewien musi pozostać” – powiedział Ment XXL z Rasmentalismu, a Glamrap przytoczył  Ment odniósł się również do „społecznościowych” konfliktów w rapie. „Mi staje do środka kiedy widzę takie wpisy starszych kolegów, którzy zrobili z 10 razy więcej płyt w polskim hip-hopie” – podsumował producent. Ważne, że starszym kolegom najwyraźniej staje wówczas na zewnątrz.

A Okoliczny Element na przykład fermentu nie sieje. Czy aby o stawanie chodzi? Do rozwikłania zagadki przysłużył się recenzent Polskiego Hip-Hopu, który wreszcie wziął się za płytę „Uliczny Teatr”. „Ogólnie to bardzo przyjemna płytka, ale brak tu jaja. Tylko jednego, ale zawsze”przekonuje  autor. Czyżby – pardon my Donatan, zagadnę po staropolsku – gorzej staje, gdy masz jedno jaje?

Dla cierpiących na sturprocentowy zanik jaj (uwaga, w pewnych wytwórniach to zakaźne!) modowe sugestie  od Wdowy:„Jeśli chodzi o rurki to powinnam być jednym krajowym akceptowalnym egzemplarzem rapera w takim odzieniu, word up chłopaki, niezłe z Was dziunie”.

Moment, moment, Wdowa pisała też przecież ważniejsze rzeczy  domykając nam wątek ustawiania relacji fan-raper: „Tak czytam czasem Wasze komentarze i dziwię się, że ten fanpage lajkują tak różni ludzie. Wyluzowani z polotem i dystansem, którzy są świadomi muzyki i tego, że raper to też zwykły człowiek, a rap to też kreacja, kontra muły, które sobie coś o mnie wyobraziły po wysłuchaniu jednego kawałka albo przeczytaniu wpisu i albo zioną ogniem frustracji albo ogniem bezinteresownej nienawiści. Tak czy siak. Ja nie jestem jak Wasi ulubieni milusińscy raperzy – tj. Nie prowadzę tej strony po to żeby pisać do Was non stop per „KOCHANI” sprawdźcie płytkę, kupcie czapeczkę, nowa pioseneczka, gram tu i tam, wpadaj nabij mi kabzunię”.

A kobiety piszą, piszą. Rapwatch jest bardzo feministyczny, bo uwielbia jak to robią. To tyle ułatwia… Patrycja Janas w recenzji Włodiego:„Krótki, lecz treściwy i charyzmatyczny projekt, w który artysta włożył nie tylko doświadczenie, ale również swoją specyfikę”. A wy w co dzisiaj włożyliście swoją specyfikę? Mniejsza o to, wcale nie chcę wiedzieć. Patrzcie lepiej na to: „Niby wszechobecny chillout, a jednak przesiąknięty brudnym dymem, bałaganem i przemyśleniami. Tak też można poczuć się, odtwarzając poszczególne utwory albumu. W skład materiału wchodzi niewiele numerów, lecz co ważne, z wszystkich płynie czysta prawda, tożsamość doświadczonego rapera i prawdziwe emocje. Włodi, choć świadomy trendów i nowoczesności, nie odbiega od klasyki, brudnego klimatu, przesiąkniętego prawdą, radami i własnymi przeżyciami”. Jeju, uwielbiam tę obsesję czystości, brudu i przesiąkania, poetykę rodem z reklamy proszku do prania. „No i oczywiście, całość podkręca DJ B, zarówno na bitach, jak i wykwintnych, dobranych skreczach” – dodaje Patrycja. No i oczywiście, skoro skrecz jest wykwintny, znaczy się, że trzeba kupować.

Zachariaszowi Lubowieckiemu na albumie Włodiego podobają się z kolei wady. „Album nie jest wolny od wad, wad dość szczególnych, i niezwykłych”informuje . Okazuje się też, że niektórzy nie umieją zachować się będąc w gościach. Małpa zdominował numer z powodu zarapowania na nim całej zwrotki, oraz dwukrotnie melodyjnego refrenu” – donosi recenzent.

Popkiller zdecydowanie woli zalety. Maciej Sulima i sztuka przedpremierowej recenzji entuzjastycznej  na przykładzie Palucha: „Śmiem twierdzić, iż ostatni z jego krążków – platynowy „Lepszego Życia Diler” – był najlepszym, jaki poznaniak oddał w ręce słuchaczy. Jednakże informacja o wzajemnej kooperacji Palucha z Chrisem Carsonem (ich wspólny numer <Opór> z wyżej wymienionej płyty mam wciąż na rotacji w osobistej playliście) mogła zwiastować jeszcze lepszy i jeszcze bardziej dopracowany materiał, niż zeszłoroczny <LŻD>. Wspomniałem, że ów krążek był najlepszy? Był, bo najlepszy, stanowiący kwintesencję stylu Palucha, jest od teraz <Made In Heaven>”. Niby cztery zdania, a trzykrotnie pada sformułowanie „najlepszy”, a raz „jeszcze lepszy”. Na koniec pada jeszcze uwaga, że Paluch będzie „jeszcze bardziej doceniany”) Jak mówią Anglosasi – handluj z tym.

 

W pierwszym numerze  „M/I – Kwartalnika Muzycznego” pośród artystów rozszerzających muzyczne horyzonty znalazło się trochę miejsca na rap – jest więc i Big K.R.I.T., i Yelawolf, i clipping., są ludzie związani z hip-hopem jak Etamski czy Ras G. Ja jednak skupię się na wywiadzie z Hauschką, niemieckim kompozytorem, który byłby ponoć w stanie zagrać budynek. „Kiedy przypomnę sobie, że zaczynałeś w zespole hip-hopowym, to mam wrażenie, że ten brak poczucia barier jest dla ciebie naturalny, prawda?” – pyta dziennikarka. „Tak, choć wbrew pozorom sytuacja, gdy jestem na scenie solo, tylko z moim fortepianem nie różni się aż tak od koncertu hiphopowego” – odpowiada Hauschka. Tak, to mądre słowa. Nigdy nie zrozumiałbym ich do końca gdyby nie Pawbeats.

A Pawbeats jak to Pawbeats. Subtelny, rozmarzony, wrażliwy. Na pytanie o trzy płyty, które

zabrałby na bezludną wyspę, odpowiedział  po prostu: „Słuchałbym tam głosu natury”.

A teraz Problem z PRO8L3Mem (niemożliwe ilu dziennikarzy wpadło na raz na tę finezyjną grę słów). „Gdybym miał za zadanie wybrać utwory warte odnotowania i opisania musiałbym wypisać 3/4 płyty” – żali się  Glamrapowy autor. „Wstawki z <Wielkiego Szu> również idealnie wpasowują się w klimat poszczególnych numerów, oczywiście mogłyby się tutaj pojawić także fragmenty z takich klasyków jak Vabank czy Konsul, ale widocznie panowie wyżej stawiają film z życiową rolą Jana Nowickiego” – dodaje. No no, jeśli praca muzycznego pismaka taka ciężka, to Filmweb czeka.

„Napisać o Oskarze, że to charyzmatyczny MC z oryginalną stylówą to jak nic nie napisać. Po pierwsze charyzma jako cecha charakteru niepoparta skillsami może okazać się autodestrukcyjna. Przykładem najlepszym prawy i sprawiedliwy Jarosław” – ocenia PRO8L3M RapBiznes (http://www.rapbiznes.com/2014/10/recenzja-pro8l3m-art-brut-mixtape.html) i tu czytelnik dostaje pierwszy gong. „Po drugie oryginalność ze względu na swoją dwuznaczność może mieć pozytywne jak i negatywne odniesienie. Tymczasem raper kreując własny autonomiczny koncept na nagrania wydaję się być ponad tego rodzaju `dylematami`. Dobra, ktoś musiał to w końcu napisać – Oskar ni chuja nie potrafi rapować ale… w ogóle nie przeszkadza mu to w rapowaniu na wysokim poziomie” – tu gong drugi. Za mocne są te polskie paradoksy i ten nasz fenomen rapu do czytania.

Wciąż o PRO8L3MIE. Filip Andrys  na świeżo otwartym portalu muzycznym Iratemusic.pl: „Padają zarzuty co do charakterystycznego flow rapera, jednak w mojej ocenie działa to na korzyść. Wiadomo, że wszyscy z uwagą patrzymy na to co dzieje się za oceanem i to stamtąd płyną często inspiracje dla twórców na naszej rodzimej scenie. W tym świetle nawet po dłuższym zastanowieniu nie jestem w stanie tego materiału porównać do niczego co słyszałem ze Stanów, tak bardzo polski i oryginalny jest <Art Brut>”. Abstrajhując od tego, że Oskar flow ma (a przynajmniej miewa), nie słyszałem również amerykańskiej wersji Bonusa BGC, Lecha Rocha Pawlaka i Ptaka Zjednoczonego. Dobrze im tam za oceanem. I pomyśleć, że przed chwilą chciałem sobie dowcipkować z dwuznaczności oryginalności w recenzji RapBiznesu.

Tak, nadal Ci goście na „P” i epickie zwycięstwo Filipa Kalinowskiego z Aktivista. „Płyty, którymi faszerował mnie mój rodzic – przez co później nawet na bazarach omijałem je szerokim łukiem – wróciły do mnie rykoszetem”pisze  dziennikarz. Na koniec zaś jeszcze raz wywołuje do tablicy swojego ojca: „Skoro ja się przemogłem do ckliwych ballad Aya RL i natapirowanych wokali Krystyny Giżowskiej czy Prońko, to on powinien przełknąć zwrotki o koksie, ulicznym boksie, cudzych żonach i burdelach”. Nikt nie zrobił tu w rapowym dziennikarstwie tyle dla łączenia pokoleń od czasów Masseya i Starego Masseya. Mój rodzic byłby z pewnością za, mimo że nie boksuje.

Niejaki KBPS (nie pytajcie) zaprezentował utwór , w którym sparodiował Sitka, Gurala, Piha, Kajmana, Kaena i Borixona. „No przecież wszyscy są sparodiowani perfekcyjnie, props”pochwaliła  Beka z Rapsów. Najpopularniejszy z zamieszczanych pod spodem komentarzy internautów: „Przecież ich nie trzeba parodiować”.

Wywiad z B.A.K.U.. Dziennikarz: „Wspomniane <Pomimo> wzbudziło tyle samo hejtów co propsów – co zainspirowało Cię do przełożenia na polski utworu Vinniego Paza?”.„Skoro są jakieś punkty wspólne, którym ewidentnie jest bit, który de facto on też podjebał jak i ja, to mój jedyny wniosek jest taki: <Wielkie umysły myślą podobnie>”. Mniejsza o to jak B.A.K.U. rapuje, skoro jest w stanie wyciągać wnioski na miarę własnego wielkiego umysłu. Podjebywanie widocznie nie tylko łączy, również uskrzydla. Rewelacji podobnego kalibru nie zabraknie za tydzień. A jak się nie podoba, to… Skończyłem.

Polecane

Share This