Foto: P. Tarasewicz / CGM.PL
Już niedługo będziecie mieli okazję obejrzeć na CGM.PL najnowszy odcinek Flintesencji, w której gościem będzie Sokół. Marcin Flint w blisko 90-minutowej rozmowie z Wojtkiem poruszył wiele tematów. Jednym z nich było podejście Sokoła do nowej i starej szkoły rapu.
Marcin Flint: Trochę tak jest, że stoisz okrakiem. Patrząc po twoich poglądach, pretensje mogą mieć zarówno ci z prawej, jak i z lewej. I to słychać nawet po tej płycie, jesteś gdzieś pomiędzy szkołami. Pomiędzy starą, a nową choć za sprawą tego cytowanego już wszędzie, w sensie wymęczony pytaniem o tego “pluszowego człowieka z blizną” (bo pewnie wszędzie pada), to gdzieś z automatu przesunęło cię w optyce bliżej tej starej szkoły.
Sokół: To nieprawda. Ja mówię to też o starej szkole. Generalnie hip hop. Nowy hip hop, który dzisiaj się robi. On jest dla mnie maskaradą w pewien sposób. O tym jest ten kawałek. Mówi się rzeczy, które nie istniały. Rozmawialiśmy o tym przed wejściem na antenę. Mam wrażenie , że dziś po latach ludzie robią z siebie – ludzie też ze starej szkoły – robią z siebie osoby, którymi nie były w przeszłości tak naprawdę. Piszą swoją historię na nowo. I to nie jest tak, że to jest zarzut w kierunku nowej szkoły. To w ogóle nie jest zarzut. To jest spostrzeżenie, które dotyczy wszystkiego co dzieje się na scenie. Ja mam pompę z bardzo wielu moich kolegów ze starej szkoły. I mam też pompę z wielu z nowej szkoły. No co? Tak jest po prostu. Nie uważam, żeby w ogóle dzielenie tego rapu na nową i starą szkołę miało jakiś sens. Ale to jest to samo co mówiłem ci przed chwilą o różnych światach. Czemu mamy się zamykać w jednym świecie? Ja nawet nie wiem jak nazywać muzykę dzisiaj! Przysięgam! Mi Spotify podpowiedział teraz, bo mi powiedział jaki jest mój ulubiony gatunek muzyczny za ten rok. A ja szczerze mówiąc nie wiedziałem jak tę muzykę nazwać.