„Moizm” pokazuje Tomasza Makowieckiego z innej strony. Na dobrą sprawę możemy mówić o ponownym debiucie, tym bardziej, że artysta deklaruje, iż nie ma potrzeby wracania do starych rzeczy.
O "Moiźmie", elektronice i Japonii.
2013.12.02
opublikował: Maciek Kancerek
„Moizm” pokazuje Tomasza Makowieckiego z innej strony. Na dobrą sprawę możemy mówić o ponownym debiucie, tym bardziej, że artysta deklaruje, iż nie ma potrzeby wracania do starych rzeczy.