Jeśli kiedyś przydarzy mi się zrobić coś reggae`owego, to będzie to Marika, a jeśli w kierunku, który teraz obrałam albo całkiem innym, który obiorę, to będzie to firmowane moim imieniem i nazwiskiem – mówi w rozmowie z Arturem Rawiczem Marika. Artystka tytułując nowy album swoim imieniem i nazwiskiem, chciała wprowadzić Martę Kosakowską na scenę i do świadomości odbiorców. Wiem, że świat nie jest skupiony na moim istnieniu, dlatego nie wiem, czy jeśli już teraz firmowałabym płytę własnym nazwiskiem to nie wiem, na ile ludziom chciałoby się sprawdzić, kim ta Marta Kosakowska jest – tłumaczy.
Za sprawą nowej płyty Marika chciała skończyć z – jak sama to określa – wesołkowatym wizerunkiem. Poczułam, że tego wizerunku, który zresztą sama wymyśliłam, nie mogę ciągnąć dłużej, bo czuję się w nim niekomfortowo. Ponieważ jest on fałszywy – deklaruje artystka.
Album zatytułowany „Marta Kosakowska” ukazał się jesienią tego roku. Zobaczcie naszą rozmowę z Martą.