1 NA 1: Artur Rawicz vs Dawid Podsiadło

"Myślę, że wciąż jest przede mną taka płyta, po której większość złapie się za głowy".

2016.01.07

opublikował:


1 NA 1: Artur Rawicz vs Dawid Podsiadło

Chciałem przeczytać coś takiego, że niefajnie. A przeczytałem, że w ogóle bez sensu – mówi o jedynej znalezionej przez siebie negatywnej recenzji albumu „Annoyance and Disappointment” Dawid Podsiadło. Pan chyba mnie nie lubi, a jeszcze bardziej nie lubi ludzi, którzy mnie lubią – tłumaczy artysta. Dawid zdążył już przyzwyczaić się do tego, że jego twórczość spotyka się z dobrym odbiorem. Debiutancki krążek „Comfort and Happiness” nie dość, że miał dobrą prasę, to jeszcze osiągnął ogromny sukces komercyjny, którego ukoronowaniem było przyznanie statusu diamentowej płyty w minionym roku. Drugi album niespełna dwa miesiące po premierze jest już platynowy i możemy być pewni, że na tym się nie skończy.

W rozmowie z Arturem Rawiczem Dawid Podsiadło przyznaje, że łatwo przyzwyczaić się do pochwał, dlatego on chciałby iść pod prąd, unikać poruszania się w strefie komfortu. W celu zabezpieczenia mojej frajdy z tego co się dzieje, podświadomie robię takie rzeczy, przez które większość osób mogłaby pociągnąć mnie trochę w dół, skrytykować, powiedzieć, że to nie jest już to samo. Szybko przyzwyczajasz się do komfortowych sytuacji. Myślę, że wciąż jest przede mną taka płyta, po której większość złapie się za głowy i powie: „no, to już widać, poszedł mi gdzieś w las”. Czy wizja utraty części fanów, być może kosztem pozyskania nowych, jest dla Dawida kusząca? Poszedłbym jeszcze dalej. Najbardziej podoba mi się taka sytuacja, że ci, którzy by odeszli, w którymś momencie zdadzą sobie sprawę, że przecież to jest ekstra i cały czas dobre, a potem wracają i mówią: „przepraszam stary, ty jesteś doskonałym geniuszem” – śmieje się artysta.

 

 

Polecane