Josh Homme marzy, żeby z nimi zagrać, Keith Richards zgłosiłby się na technicznego, ale lekarze zabronili mu dźwigać, a Lemmy Kilmister po przesłuchaniu ich debiutanckiej płyty odzyskał słuch nadszarpnięty latami grania z Motorhead – czytamy w opisie na fanpage`u Bulbwires. I w sumie coś w tym jest, ponieważ mamy do czynienia z bardzo dobrą kapelą, o czym niech świadczy choćby fakt umieszczenia przez Artura Rawicza płyty „Bulbwires” w gronie ulubionych polskich albumów 2014 roku (klik ).
Choć mają na koncie występy m.in. na Offie, Spring Break i na Open`erze, wciąż nie podpisali kontraktu fonograficznego. Album „Bulbwires” wypuścili własnym sumptem w niewielkim nakładzie. Płytę można nabyć także za pośrednictwem strony Bulbwires w serwisie Bandcamp. Z wydawcą czy bez i tak robilibyśmy swoje – przyznaje goszczący przed naszą kamerą lider grupy Staszek Wróbel. Zobaczcie, co jeszcze powiedział Arturowi Staszek.