1 NA 1: Artur Rawicz vs Onar

"Nie można traktować rapu jako być albo nie być".


2016.11.04

opublikował:

1 NA 1: Artur Rawicz vs Onar

foto: P. Tarasewicz

Na kilka dni przed premierą albumu „Zachrypnięte gardło” rozmawiamy z Onarem m.in. o idei przyświecającej artyście w pracy nad płytą. Artysta mówi, że materiał zawarty na nowym krążku jest wypadkową jego dojrzałości i idącego z nią doświadczenia życiowego oraz trudnych chwil, które przechodził po premierze wydanej w 2014 roku „Autodestrukcji”. Trochę obraziłem się na hip-hop. Nie miałem ochoty nic pisać, przez 8-10 miesięcy nie pisałem w ogóle – mówi Arturowi Rawiczowi Onar przyznając, że kiepski odbiór poprzedniej płyty sprawił, że artysta poczuł się niekomfortowo. Z czasem Onar złapał dystans do sytuacji i mógł skupić się na pisaniu nowego materiału. Nie można traktować rapu jako być albo nie być – przyznaje przed naszą kamerą. Po kilkunastu miesiącach Onar zgadza się z Arturem w kwestii tego, że porażki mogą wzmocnić artystę i wyjść mu na dobre. Jak jest za dużo sukcesów, to w głowie się pierdoli – śmieje się raper.

Prace nad nowymi utworami ruszyły po tym, jak Onar poznał Rau. Związany z Alkopoligamią producent wyprodukował część kawałków z nowej płyty, m.in. znane już z singli „Odlecieć” i „Sushi”.
Onar zdradza, że pierwotnie chciał, aby były to luźne numery udostępnione w sieci. W ostateczności jednak nagrania trafią na album „Zachrypnięte gardło”, który ukaże się już w najbliższy piątek.

Korzystając z możliwości spotkania z Onarem zapytaliśmy także o wydaną niedawno reedycję „Historii z sąsiedztwa” Płomienia 81. Raper zdradził, że oprócz wydania CD, które jest już w sklepach, doczekamy się także limitowanego winyla.


Polecane