Spotkaliśmy się z Eldoką, by porozmawiać o wydanych na początku marca winylowych edycjach jego solowych płyt. Do sprzedaży trafiły albumy „Opowieść o tym, co tu dzieje się naprawdę”, „Eternia”, „27”, „Nie pytaj o nią”, „Zapiski z 1001 nocy” oraz „Chi”. Od zawsze o tym myślałem i fajnie, że udało się na starość. Gdybym miał tu jeszcze „Człowieka, który chciał ukraść alfabet”, czułbym jeszcze większe szczęście i radość – przyznaje Eldo.
Artysta opowiedział nam o procesie przygotowania winylowych wydań jego wydawnictw. Najtrudniejsza rzecz to nie odszukanie taśm-matek, bo one zawsze gdzieś tam są, więc można walczyć z masterem. Najtrudniej znaleźć zdjęcia, poligrafie, szczególnie ze starszych czasów, bo np. w przypadku płyty „Eternia” bardzo ciężko byłoby w tej chwili znaleźć oryginalne rysunki czy klisze z tych zdjęć – mówi. Na szczęście niektórzy odpowiedzialni ludzie przechowywali backupy. Należeliśmy do zespołów, których nigdy nie dotknęła choroba polskiego rapu lat 90., czyli padające dyski. Była taka choroba, wszystkim padały dyski i nie wydawali płyt. Noon był takim człowiekiem, który robił backupy wszystkiego, co można było – wspomina czasy Grammatika Eldo.