Paulina Przybysz, KęKę i Paluch na Dzień Dziecka
Paulina Przybysz: – Pamiętam tradycyjne zabieranie dzieci na konia albo na lamie – wspomina sposób na spędzanie Dnia Dziecka w młodości Paulina Przybysz. – Takie zwierzęce prezenty pamiętam najbardziej. Po tym jak przeprowadziliśmy się do domu, nasza mama zaznajomiła się z panem, który też miał konie. Pan był byłym śpiewakiem Mazowsza, przyjeżdżał z dwoma końmi, wtedy wsiadało się na jednego i niezależnie od tego, jak kto był wykwalifikowany, jeździło się na dziko po lesie. Survivalowe przeżycie – śmieje się.