„Profil Pokoleń” to płyta, która zawstydzić może wielu, nawet wiodących tekściarzy na krajowej scenie HH. Sięgając bowiem po teksty mistrzów polskiego podziemia sprzed 20 lat Vienio – chcąc, nie chcąc – obnażył pustosłowie i treściowy uwiąd wielu współczesnych produkcji. Rapio rapie i przekaz o przekazie? Nie tu. Nagle okazuje się, że teksty Kodyma, Ciechowskiego, Dezertera czy Kapitana Nemo nadal są arcyaktulne, pełne trafnych wizji, czasem prorocze… i nawet nie musiałyby być aktualizowane przez Vienia. Ale zostały, co samo w sobie było aktem odwagi i wyzwaniem. Jeśli komuś wydawało się, że pierwszy tekst o blokowiskach i czającym się w nich złu powstał gdzieś w połowie lat 90`, to się ciężko myli. Albo zapominał o Lechu Janerce i jego „Strzeż się tych miejsc”.
„Nowy album nagrałem z myślą o młodszych kumplach, cytując starszych kolegów” – wyrzuca z siebie Vienio w otwierającym płytę „Intro”. Intro, w którym nie tylko mamy zapowiedź tego, co nas czeka dalej (żałuję, że poznałem promomix przed pierwszym odsłuchem, amputowałem sobie poczucie zaskoczenia), mamy też próbkę talentów Pereła i DJ Technika, którzy w większości stoją za warstwą muzyczną albumu. Warstwą mocno zdefiniowaną przez treść. Często brudną, ciężką, ale i wyważoną, fajnie eksponującą to, co do powiedzenia mają autorzy. „Treść zostaje, zmienia się forma” – jak trafnie zauważa Vienio.
„Cząstka mnie” z Jarexem z Bakshisha to jedna z ciekawszych i bardziej osobistych definicji potrzeby muzykowania. Numer, który można potraktować jako przedłużenie „Intro”, ale tak naprawdę jest to tylko wyprowadzenie ciosu, jakim są „Diabły 2013” z udziałem Kodyma z Apteki. Ciężki bit zaserwowany przez Pereła równie dobrze mógłby być zagrany riffami na nisko strojonych gitarach w stylu debiutanckiej płyty RATM. Ale nie jest. Bo ma być współcześnie! A skandowane przez hipnotyzującego Kodyma słowa „religia, kultura, nauka, natura…” będą jednym z mocniejszych momentów koncertów promujących materiał, tak, jak „Diabły” są jednym z potężniejszych fragmentów płyty. Warto też zauważyć, jak świetnie komponują się ze sobą wokale Vienia i Kodyma, jak to klasycznie i… świeżo brzmi!
„Elektroniczna Cywilizacja” z udziałem Kapitana Nemo to nie tylko dowód na ponadczasowość treści wielu dawnych utworów („Pęd rozpędzonej machiny korporacji / pcha mnie w ramiona chorób cywilizacji / szum i natłok nowych informacji / sprawia, że ciągle czuję się źle… coś umarło między nami / wszyscy ludzie tacy sami…„). Numer jest też dowodem na wizjonerstwo Kapitana Nemo (Bogdan Gajkowski) ale i popisem Vienia jako producenta. Jak zrobić podkład, który jednocześnie ma wszystkie funkcje muzyki ilustracyjnej? Właśnie tak!
I w takim klimacie, niepostrzeżenie przechodzimy do kolejnego tracku z niemniej zasłużonym Maleo. W „Rodzi się frustracja” tło przygotowane przez Pereła jest równie mocne i trafne, co transparentne i świetnie eksponujące tekst. Niby nic wielkiego, a łeb się sam do bitu kiwa.
Jak już się wyluzujemy, to docieramy do najtrudniejszego momentu na płycie, numeru inspirowanego najważniejszym chyba numerem w historii polskiego rocka, do „Mojej krwi” autorstwa Grzegorza Ciechowskiego. Najtrudniejszego dla Vienia (bo zmierzyć się z reinterpretacją takiego „pomnika” to wyzwanie) i dla słuchacza. Zwłaszcza takiego zgreda jak ja, który do „Krwi” podchodzi na kolanach i z przesadną pewnie estymą. Ale przecież nikt, jak Ciechowski, nie pisał tak uniwersalnie i poetycko o ponurym świecie, o przerażającej rzeczywistości, o zmasakrowanej jednostce w trybach systemu… tamtego systemu. Bałem się tej wersji, bałem się tego, co z tym kawałkiem zrobi Vienio. Bo już samo przełożenie połamanego wiersza autorstwa Grzegorza na sztywne szesnastki bez zachwiania i zniekształcenia przekazu to trudne zadanie. Trudne i delikatne. A już „aktualizacja” tego tekstu (pytanie – czy konieczna?) to już zadanie praktycznie niewykonalne. Jednak udało się. Nie wiem, jak zareagują na to ortodoksyjni fani Republiki, ale taką „aktualizację” pomoże im przełknąć Pereł, który surowy, prawie minimalistyczny bit uzupełnił gdzieś w dalszych planach dyskretnym fletem poprzecznym, jednym z ulubionych instrumentów Ciechowskiego.
Jeśli na płycie jest jakiś bolesny pocisk w stronę dzisiejszej rzeczywistości i jej reprezentantów obdarzonych zawyżoną samooceną, to jest nim (niestety) nieśmiertelna „Złota Polska Młodzież” Dezertra. Wersja z „Profilu Pokoleń” przeraża i fascynuje. Przeraża tym, że numer z taaaaką brodą jest wciąż aktualny, a fascynuje lekkość i namacalna wręcz radość z jaką Robert Matera wyrzuca siebie kultowe już wersy i świetnie odnajduje się na bicie. Jak blisko jest od punka do hip hopu!
Mam wrażenie, że nadużywam w tym tekście słowa „aktualność”. Co poradzić. Sorry. Ale słowo to jest kluczem do zrozumienia tej płyty. Ponurym kluczem. Bo w inspirowanym Lechem Janerką (niestety bez jego udziału) numerze „Strzeż się tych miejsc” wszystkie wersy, tak Vienia jak i samego Janerki brzmią… jakby powstały w roku pańskim 2013. Tyle zmieniło się wokół nas przez 30 lat, a nie zmieniło się nic! Tak, tak, o brzydocie bloków i złu czającym się w miejskich gettach pisano znacznie wcześniej, niż bloki te zalała fala hip-hopu. Niestety, zalew nowych blokowych zwrotek nie przyniósł niczego, co zbliżyłoby się do wersów mistrza Janerki.
A pamiętacie „Nie gniewaj się na mnie Polsko” Sztywnego Pala Azji? Właściwie to oryginał zatytułowany był „Spotkanie z…” ale i tak funkcjonuje w powszechnej świadomości pod tytułem użytym przez Vienia. Jeśli pamiętacie, to na „Profilu Pokoleń” mamy swoisty dalszy ciąg tego numeru. Może nie tak powalający na kolana jak „Złota Polska Młodzież” czy „Diabły” Apteki, ale wciąż warty uwagi. To jedyny track na płycie w którym gość, w tym przypadki Bart ze Sztywnego, jest nieco „odklejony” od podkładu. Nie to, że nie potrafi, nie trafia, czy coś… Po prostu frazy śpiewane przez niego jakoś mi tu nie pasują (nie gniewaj się na mnie Bart ;)).
Świetnie za to odnalazł się Tomek Lipiński w nieśmiertelnym „To co czujesz, to co wiesz”. To numer, od którego ponoć wszystko się zaczęło. W ogóle historia spotkań Vienia z Lipińskim i ich kontekst mogłaby być dobrą osnową dla szerszej opowieści o polskim niezalu i przekazywania undergroundowej spuścizny kolejnym pokoleniom, reprezentowanym tu nie tylko przez Vienia ale i przez Miuosha. I znów w „To co czujesz…” Pereł wsparty idealnymi cutami Technika trafnie przeniósł przesłanie reinterpretowanego numeru w rzeczywistość AD 2013. Należą się brawa.
{reklama-hh}
Outro nie ma. Jest za to „Wolnym być” z Jamalem na featuringu, z głębokim, a pozbawionym moralizatorstwa i nachalności tekstem, swobodnie płynącym po bicie. Tekstem o wolności, czyli o wartości wspólnej dla punka, rocka czy hip hopu. Wartości tak uniwersalnej, jak uniwersalną winna być muzyka.
Jakkolwiek płyta jest znakomita (jeszcze raz brawa za pomysł i wykonanie!), to może jej być ciężko dziś odnieść sukces, ale czeka ją dobra przyszłość. Coś jak „Skandal”, który w pełni doceniony został nieco później niż w chwili wydania. Słuchacze hip-hopu lubiący flow i manierę wokalną Vienia pewnie łykną materiał od razu. Inni, zwłaszcza młodsi, mogą mieć problem, jeśli nie znają numerów, które inspirowały Piotra. Dla fanów rocka, punk rocka i dawnego undergroundu barierą może okazać się cały hip-hopowy entourage. Może, ale nie musi, bo „Profil Pokoleń” to międzygatunkowy most. Most, który pełną przejezdność uzyska z czasem. Chciałbym, by stało się to jak najszybciej.