Po pierwszym przesłuchaniu najnowszego dzieła Budzego następuje lekkie zdziwienie – tak melancholijna płyta na początek lata ? Numery z tego krążka zdecydowanie bardziej pasują do jesiennej aury i są w dużym stopniu rozwinięciem twórczej drogi obranej na „Tańcu szkieletów” i „Lunie”. Ale takie łamanie schematów to tylko świadectwo artystycznej niezależności.
Muzycznie najnowsza produkcja Budzyńskiego jest oryginalną wypadkową Dead Can Dance, Lecha Janerki, Killing Joke, totalnej wolności jazzowej i neofolkowych smutów spod znaku Current 93 czy Death In June. Wkręcający motyw owadów przewijający się przez całą płytę przywodzi natomiast na myśl „Adaptation and Survival” Tribes Of Neurot.
„Osobliwości” są wyjątkowo eklektyczne. Obok minimalistycznej, niepokojącej „Małej śmierci” dostajemy niemal filmowe „Wio Garbusku” z wsamplowanym tangiem, energicznie jazzujące „Amor Sui” a nawet specyficznie wesołkowate „Natura nature”. Warto też zauważyć wokalny progres, który rozpoczął się już na „Der Prozess” – na przykład w numerze „Człowiek nie jest sam” Budzyński prezentuje całkiem inny sposób śpiewania niż ten, do którego przyzwyczaił fanów Armii. To w ogóle jeden z mocniejszych (i bardziej przerażających) fragmentów płyty. Wyróżnić trzeba też „Gorsze dziecko” – ostatnią piosenkę na krążku, stylistycznie chyba najbliższą wcześniejszym solowym albumom Budzego. Robi wrażenie. Instrumentalne utwory z „Osobliwości” brzmią jakby żywcem zostały wyjęte z teatru – zapewne jest to pokłosie pracy Tomasza Budzyńskiego przy spektaklu „Iuvenilium Permanens”.
Tym razem Budzy postawił na dość krótkie teksty oparte na zabawie słowem („Przynieś mi pączki, całuj mnie w rączki”, „Pani bije pana a panią gryzą sny” czy „Oko w rosole, mucha w oczodole, kot już bez wąsa, ta pani kąsa”). Na „Osobliwościach” nie ma onirycznych opowiadań charakterystycznych dla dwóch pierwszych solowych albumów wokalisty Armii, ale trudno traktować to jako zarzut. Nie można też pominąć tytułów, intrygujących samych w sobie – jak chociażby „Mordopolis”, „Bestiarium” czy „Dziwadełko”.
Jeśli chodzi o sferę wizualną, podobnie jak w przypadku wcześniejszych płyt, Tomasz Budzyński oparł ją na swoich obrazach. Sam wokalista stworzył też teledysk do utworu „Dziwadełko” – prosty, ale klimatem idealnie oddający warstwę dźwiękową.
Nie sposób nie wspomnieć wkładu realizatora krążka, Michała Garsteckiego, który (podobnie jak Banan w przypadku „Tańca Szkieletów”) w dużym stopniu wpłynął na muzyczny obraz płyty. Budzyński po raz kolejny postanowił odejść nieco od tradycyjnego rockowego instrumentarium – i tak na „Osobowościach” możemy usłyszeć klarnet, saksofon czy akordeon.
„Osobliwości” to kolejny dowód na to, że Tomasz Budzyński twórcze apogeum osiąga po przeszło ćwierćwieczu działania na scenie. Dlatego z niecierpliwością należy czekać na planowaną już przecież nową płytę Armii. Ogromna szkoda tylko, że nie usłyszymy na niej Stopy …