TEN TYP MES – „Zamach Na Przeciętność”

Mes w jednym z wywiadów mówił, że chciałby być jak Lil Wayne - kochanym lub znienawidzonym przez grono słuchaczy

2009.06.14

opublikował:


TEN TYP MES – „Zamach Na Przeciętność”

Cóż, wygląda na to, że na najnowszym albumie i jemu udała się ta sztuka. Obok „Zamachu na przeciętność” trudno jest przejść obojętnie. Pod każdym względem mamy do czynienia z materiałem bardzo określonym, dedykowanym konkretnej grupie odbiorców. Trudno doszukać się tu jakichś chwytów pod publiczkę, jednorazowych wyskoków, które burzą całość. Spójność – to słowo najlepiej charakteryzuje drugie solo warszawskiego rapera. By wejść w przepełniony ekshibicjonizmem świat Mesa, należy go zaakceptować takim, jaki jest. A jaki jest? Tu jedno określenie nie wystarczy. Gdybym napisał, że hedonistyczny (przymiotnik często obecny przy charakteryzowaniu Mesa), spłyciłbym całą płytę do przyziemnych rozkoszy – alkoholu, imprez, kobiet. A tak przecież nie jest. Członek 2cztery7 przejmuje się otaczającym go światem, brnie w troski, gorzkie obserwacje, bolesne wnioski. Nieważne, czy dzieje się to na szczeblu osobistym („Dwadzieścia pięć”, „Smak życia”) czy krajowym („Co jest warte uwagi”, „To już”) – słychać, że, rzeczywistość jak najbardziej go obchodzi. Z drugiej strony poważny ton nie zawsze jest obecny. Już otwierające płytę intro i „Ten zwykły we mnie” świadczą o tym, że Mes ma do siebie dystans i umie podejść do pewnych spraw z ironią. Szczerość, na którą reszta polskiej sceny rzadko kiedy umie się zdobyć.

Od strony lirycznej jest więc wyśmienicie. Forma, z jaką warszawiak rzuca wersy, również może budzić respekt. Wszechstronność jest jego największym atutem. Z jednej strony trafiamy na płycie na konceptualne, skrupulatnie zaaranżowane historie, z drugiej zaś na zwrotki, które można by ciąć na pojedyncze wersy i do znudzenia powtarzać kolegom na osiedlu („My”, „Welcome/Willkommen”). Mamy standardowe rapowanie, mamy rapowanie z przyspieszonym flow, jest wreszcie idealnie wpleciony śpiew. Trudno się do czegoś przyczepić. A jeśli już, jest to…

Muzyka. Należy przyznać, że w wielu przypadkach robi ona jedynie za tło, nie stanowi odrębnej historii. Zapewniam jednak, że o ile przy pierwszych przesłuchaniach może odrzucać swoim w większości wolnym tempem i oszczędnymi środkami, to z czasem człowiek zaczyna doceniać dopieszczone brzmienie, wspaniałą aranżację, (Szogun!) i wspomnianą wcześniej, obecną również w beatach spójność.

Jeżeli czytelniku na co dzień omijasz polski rap szerokim łukiem – i tak sprawdź tę płytę. „Zamach na przeciętność” skrojony został według najlepszych, bo zagranicznych wzorców. Polot, luz Devina The Dude`a, dopieszczenie i aranżacja godna DJ Quika oraz południowa melodyjność UGK – tak można najkrócej przedstawić ten krążek. A wszystko to upakowane w polskie realia. Majstersztyk.

Polecane