fot. mat. pras.
Na swoim najnowszym albumie grupa Beli Komoszyńskiej zabiera nas w niezwykłą, muzyczną i bardzo intymną podróż po uczuciach. Jeśli lubicie alternatywny pop w żeńskim wydaniu, a na waszej playliście znajdują się nagrania Florence + The Machine, Patti Smith, Kate Bush, Lorde czy Lykke Li, to „Miłość” Sorry Boys powinna was zachwycić i poruszyć.
Na naszej muzycznej scenie chyba nie ma drugiej tak niezwykłej, wręcz „osobnej” wokalistki. Bela Komoszyńska intryguje nie tylko charakterystycznym głosem, ale również swoimi znakomitymi tekstami i scenicznymi kreacjami. Tym niepodrabialnym stylem podbiła serca wielu słuchaczy, którzy porównują ją do innych współczesnych „div popu”, czyli Florence Welch i Lany del Rey. Mam jednak wrażenie, że poza środowiskiem wiernych fanów i dziennikarzy, którzy mocno kibicują Sorry Boys, twórczość trio ze stolicy jest (za) mało znana, może nawet zbyt trudna, a przez to nieobecna. A przecież grupa ta ma świetny, spójny i ambitny styl, a w dodatku rewelacyjnie wypada na koncertach – również tych w trakcie plenerowych festiwali.
Jak sprawdzą się w takim wydaniu premierowe i najbardziej intymne jak do tej pory utwory Beli Komoszyńskiej przekonamy się już niedługo. Tymczasem warto zaprzyjaźnić się z nowym albumem Sorry Boys, który wydaje się być najbardziej dojrzałą, ale jednocześnie przebojową i przystępną pozycją w dyskografii zespołu, który tworzą ponadto Tomasz Dąbrowski i Piotr Blak. Po rozbudowanych formach na poprzedniej płycie „Roma”, trio serwuje nam tym razem płytę najbardziej melodyjną i piosenkową w swojej dyskografii. Na „Miłości” – poza fortepianem, gitarami i perkusją – słychać smyczki, cymbały, kalimbę i harfę. Pojawia się także kwartet smyczkowy pod batutą Magdy Laskowskiej. A także wokalny gość specjalny, czyli Kayah.
Śpiewa ona w przejmującym duecie z Belą jeden z najważniejszych utworów na krążku, czyli „Carmen”. Bardzo filmowa to kompozycja, pełna emocji, wręcz nimi kipiąca – odwołująca się oczywiście do kinematografii Carlosa Saury, a muzycznie mocno czerpiąca z flamenco. Jednym zdaniem – poruszający, ważny utwór. I jak to bywa w przypadku Beli – mający również inny, dodatkowy wymiar artystyczny, który znajduje odzwierciedlenie w pięknej, graficznej oprawie płyty. Jej tematem przewodnim jest jednak tytułowa „Miłość”, a te 12 nowych piosenek ukazuje oblicza najważniejszego uczucia świata z zarówno prywatnej, jak i uniwersalnej perspektywy.
„Miłość to najważniejsze słowo świata. Kocham kochać. Na tej płycie jestem piewcą miłości jako Kobieta, jako Matka i Człowiek. Piosenki na nią pisałam w najszczęśliwszym okresie mojego życia. Kobiety, mężczyźni, nasza córka, miasto Warszawa to są bohaterowie, których znam, rozumiem, kocham. I ja, w procesie zmiany, raz jako Bogini Matka, raz jako Carmen. Towarzyszyły mi zapachy Buddy, Biblii i Flamenco oraz filmowa trylogia miłosna Luki Guadagnino” – mówi Bela, która w trakcie prac nad krążkiem była w ciąży. „Jeszcze nigdy moje życie prywatne i zawodowe nie było ze sobą tak nierozerwalnie związane, jak podczas powstawania tej płyty. Po raz pierwszy wszystkie teksty na płytę napisałam w języku polskim. Proces tworzenia muzyki i słów na “Miłość” był wyjątkowo natchniony i radosny. Chciałabym, że w ten sam sposób te piosenki odnalazły swoje miejsce w życiu słuchaczy” – dodaje wokalistka, która na nowym albumie Sorry Boys śpiewa z pasją, bez alibi, wręcz niczym natchniona.
Dzięki temu każde spotkanie z nowym materiałem Sorry Boys to wspaniała, pasjonująca podróż po emocjach, wyznaniach i skojarzeniach. Ja lubię najbardziej te momenty, w których w gęstą od dźwiękowi i słów fakturę kompozycji dostaję się więcej powietrza i światła. Wtedy robi się lekko, jak w „Niedzieli”, „Powszednim chlebie” czy „W brzuchu Buddy”. Choć pewnie znajdą się tacy fani, którzy docenią bardziej intensywne, może nawet dramatyczne kompozycje w rodzaju „Drugiego serca” czy singlowego „Jesteś pragnieniem”. A że Bela nie rzuca słów na wiatr można przekonać się słuchając „Warszawa czeka”, w którym jej głos brzmi jak zwykle mocno, tajemniczo, ale jakby inaczej niż zazwyczaj.
Magiczna płyta! Dajcie się jej oczarować…
Artur Szklarczyk
Ocena: 4/5
Tracklista:
1. Jesteś pragnieniem
2. Drugie serce
3. Niedziela
4. Miłość
5. Kwiaty
6. Dobrze, że jesteś
7. Warszawa czeka
8. Carmen feat. Kayah
9. Powszedni chleb
10. W brzuchu Buddy
11. Absolutnie, absolutnie