Solar – „klub 27”

Bez nowego członka.

2017.12.10

opublikował:


Solar – „klub 27”

foto: mat. pras.

SB Maffija to już znana dobrze marka. SB Maffija to rodzina. A jej ojcem jest Solar. Można by powiedzieć – odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. Ale czy jest jeszcze miejsce dla niego przed mikrofonem?

Długo trzeba było czekać na pierwszy solowy album założyciela jednej z najprężniej działających obecnie wytwórni w tym kraju. Solar, czyli Karol Poziemski całą swoją muzyczną karierę szedł za rękę z Białasem. Jak sam napisał na swoim instagramowym profilu: – Tak zupełnie szczerze, ja po prostu nie umiałem za bardzo tworzyć całych kawałków, w 90% numerów, w których brałem udział przez ostatnie 10 lat dogrywałem tylko jedną zwrotkę i ewentualnie refren. Dużo pracy kosztowało mnie przełamanie tej bariery, dlatego też robiąc tę płytę zrobiłem tak naprawdę dwie, a jedną wyrzuciłem do kosza. Dodatkowo – jak zdradził w naszym wywiadzie opublikowanym jeszcze przed premierą: – Tę płytę robiłem w strasznie złych okolicznościach losu. Przeprowadzałem się ze cztery razy. Byłem cały czas w trasie. Do tego jakoś zdrowie mi nie dopisywało. Przenosiłem studio. Aż dziwnie to pisać po tylu projektach, jakie ma na koncie Solar. Ale w końcu jest. Pierwszy legalny i co najważniejsze solowy krążek.

Atmosferę podgrzała dodatkowo akcja promocyjna. Ciężko było przejść obojętnie obok filmu opublikowanego niedługo po premierze pierwszego singla „solopodkontrolo”. Nagrany telefonem dziesięciominutowy monolog mógł wywołać ciarki u niejednego fana SB Maffiji. Tylko pytanie, czy ze względu na strach przed nie wydaniem płyty, czy po prostu z żenady. Dla tych, którzy nie wiedzą o co chodziło – Solar w swoim pijanym wywodzie ostro krytykował m. in. Quebonafide, ReTo czy Żabsona. Głównym antagonistą był jednak Deemz, który miał produkować cały album i zażyczyć sobie za to kwot wykraczających poza wszelkie normy („To są stawki, których nie słyszałem w całej swojej karierze, od SoDrumatica czy Matheo”). W opublikowanym nagraniu Solar mówi: – Czy moja płyta wyjdzie? Nie wiem. Wypuszczę te kawałki nawet, jakby miały być jakimś bootlegiem. Tymczasem po kilku dniach pojawił się singiel „Klub 27”, któremu towarzyszyły fale hejtów, ale i wsparcia i co najważniejsze – zainteresowania. Po reakcjach fanów było widać, że jedni dali się w prowadzić w błąd, inni byli natomiast po prostu zniesmaczeni. Jak to powiedział Eldo w wywiadzie dla programu „Nie o to pytałem”: – Rap ma się naprawdę doskonale stary, tylko tak jak mówię, dla mnie stał się trochę takim cyrkowaniem. Ludzie w tej chwili razem z wydaniem płyty w pakiecie dają ci sensację. Emocje powinny być zawarte w tym materiale, który jest na płycie. Podpisuję się pod tym w 100%. Takie czasy. Jednak nie uważam, by trochę szumu miało robić za coś złego.

Promocja promocją, ale płyta płytą. Na „klub 27” trafiło 14, a w wersji preorderowej 18 ścieżek. Nowoczesnych, z melodyjnymi, chwytliwymi refrenami i autotunem, czyli schemat dobrze nam znany z tego, co prezentuje na okrągło SB Maffija. Warto przed przesłuchaniem tej płyty zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze – puśćmy utwór sprzed pięciu lat zatytułowany „Understream”, gdzie Solar razem z Białasem rzucali wersy „Stopro nas nie chce / Prosto nas nie chce / Aptaun nas nie chce / MaxFlo nas nie chce / StepRec nas nie chce / Koka nas nie chce / A każdy wers tu jakbyś dostał kopa na serce”. Po drugie – włączmy klip do utworu „jedna wiara jeden skład 2” ze słowami tak prawdziwymi, że Solar pewnie mógłby je sobie wcisnąć pod skórę za pomocą tuszu: „Traktowany jak weź idź stąd, nigdy jak pupilek / Dziś mam label, studio, złoto, samych asów w teamie / Mogę leżeć całe dnie, a i tak na przód idę / Jakbyś znał moje życie, wiedziałbyś, że zasłużyłem”. Piękny kontrast, prawda? I taka właśnie jest ta płyta. Sinusoidalna jak te dwa utwory. Upadki i rozliczanie się z przeszłością w „klubie 27” czy z teraźniejszością w „kevlarze” i „wstydzie”. Mamy też przysłowiowie już wygrywanie życia w „god mode” ze świetnym refrenem podopiecznego z wytwórni Beteo, ale i racjonalny głos, który podpowiada by zapomnieć czym jest „kod pin”. Mocnym momentem na płycie jest także stuprocentowy radiowy hit nagrany razem z Quebonafide zatytułowany „ostatni snap”. Jak już jesteśmy przy gościach, to zarówno wymienione wcześniej ksywki jak i Zui, Paluch czy Białas nie będą dla nikogo zaskoczeniem. Nie będzie nim też i KęKę, ale za to rola, w jakiej pojawia się na płycie może już zwrócić uwagę. Wszystko zostaje w rodzinie. Specjalnie pominąłem kwestię otoczki zbudowanej wokół Klubu 27, bo jej po prostu tutaj nie ma. Moglibyśmy podpiąć pod to tylko kilkusekundowe intro, teledysk to tytułowego utworu i ostatni numer na płycie. Reszta to normalne tracki o koncepcji jak na każdej innej solówce. Bardziej opierała się na tym cała akcja promocyjna, bo na płycie nie czuć tej atmosfery, że Solar miałby sobie zaraz odebrać życie.

Brak gorzkich słów przez te kilka akapitów, więc musi paść ich trochę na koniec. Powiedzmy sobie szczerzę – ten album nie zostanie zapamiętany na lata. To po prostu dobra płyta. Ale po kilku odsłuchach się nudzi. Solar nic nikomu nie musiał udowadniać. Ma piąty co do wielkości kanał muzyczny na polskim YouTube, złoto za album „#nowanormalnosc”, a pod skrzydłami takie talenty jak Bedoes. Ale musiał udowodnić coś sam sobie. I kurczę… udało mu się to. Ten album spełnia swoją rolę – jest przyjemnym dopełnieniem katalogu spod szyldu SBM. Dobrze wiedzieć, że szef nie tylko potrafi prawidłowo poprowadzić swoich ludzi, ale także i samego siebie.

Przyjemnie się patrzy jak sukces wypracowany własnymi rękami otwiera drogę na kolejne lata. Nawet w wieku 27 lat.

Kendi Danek
ocena: 3,5/5

Tracklista:
1. kękevlar intro
2. kevlar
3. wstyd
4. klub 27
5. neuron (ft. białas)
6. diREcTOr’s cut
7. ostatni snap (ft. quebonafide)
8. kod pin
9. jeszcze polska (ft. paluch)
10. spinner
11. granat
12. god mode (ft. beteo)
13. amy (ft. zui)
14. dziękuję za uwagę

Bonusy:

15. jedna wiara jeden skład 2
16. solopodkontrolo
17. współlokator
18. to brzmi jak my

Polecane