Reno – „50/50”

Co ten Reno? Ciągle pije? Nie no.

2017.12.28

opublikował:


Reno – „50/50”

foto: mat. pras.

Swoisty powrót Reno nie jest oczywiście tym na miarę wymarzonego przez wielu come backu Smarka, ale rejony zkibwoyowe są już jak najbardziej możliwe. Podobnie, jak niewiele słabsza (o ile słabsza?) połówka Brudnych Serc, Reno nie dawał o sobie zapomnieć. Rzadko, bo rzadko, ale jednak. Mało tego – nigdy nie zawiódł, więc pojawiające się raz na jakiś czas informacje o nowej płycie sprawiały, że wiele truskulowych serduszek wieczorami moczyło swoje kolorowe majtki.

Z Reno jest jak z życiem. Czasy się zmieniają, więc ten… też idzie do przodu, ale wolniej od reszty, mając wiele rzeczy gdzieś, przy okazji pamiętając, na czym zbudował swoją legendę. I wcale nie jest to wada, bo nie musi nic robić na siłę, a „Jeden dzień na raz” z Okolicznym Elementem i Adą Kaźmierczak pokazuje całej współczesnej lameriadzie, na czym polega gra dawnymi schematami i obraną wcześniej konwencją.

Tu nie ma fajerwerków – „50/50” to reminiscencyjny materiał dla fanów najlepszego okresu w historii podziemnego podziemia rapowego. Ba, w zdecydowanej większości brzmi niczym wyjęty z lat 2008-2009, chociaż wyróżniają się cztery momenty: „Czwarta rano”, „Na ławce” (osiedlowe filozoficzne przemyślenia godne najlepszych ławkowych chwil żywcem wziętych z „Następnego levelu”), „Momenty” i „50/50”. Te jednak giną wśród reszty, o co dbają m.in. Stona i Mejdej, ale „dobre czasy, złe czasy”, najlepiej przypominają „Gonię sny” i „Back to School” z niepodrabialną produkcją Patr00. To jest właśnie to – klasyczne brzmienie pełne soulu i rhodesa oraz sam gospodarz, na którego czekał każdy.

Całe „50/50” ma to, czego nie ma większośc konkurentów w tym kraju. Totalnego luzu, braku spiny i bezsensownego oglądania się na kogokolwiek. Mniej pijackich historii, przechwałek i łatwych dziewczyn w opozycji do większej ilości przemyśleń i wspomnień. Ciągle jednak z piekielnie mocnymi wersami vide „ważyliśmy gramy nie słowa” w „Czwartej rano”. Nawet usypiający, przedukany i przerapowany na jedno kopyto „Delfonics”, zyskuje zestawiając go z pozostałymi numerami, momentalnie staje się bardzo ładnym i klimatycznym singlem.

„Moi ludzie to nie szczawiki” wzięte z „Musimy to uczcić” wydaje się dyskretną parafrazą samego Reno. Właśnie. To nie jest szczawik. Podążając tokiem myślenia niektórych osób, wcale nie będzie dużym nietaktem, jeśli „50/50” podsumuje się porównaniem Reno > Jay-Z, przynajmniej w skali ostatnich longplayów. Różnica jest tylko jedna – nasz ziomeczek nagrał dla pięciu osób, tamten dla pięciu milionów. Niemniej – dobrze, że ciągle jesteś.

Ocena: 4/5
Dawid Bartkowski

Tracklista:
1. Między piekłem i niebem
2. Gonię sny ft. Shash’u
3. Na ławce
4. Momenty ft. Ada Kaźmierczak
5. Delfonics
6. Jeden dzień na raz ft. Okoliczny Element & Ada Kaźmierczak
7. Czy jak
8. Czwarta rano ft. Franky Nino
9. Musimy to uczcić
10. Back to School ft. Ortega Cartel & Spinache
11. 50/50 ft. Ada Kaźmierczak

Polecane

Share This