Pyskaty – „PitStop EP”

Pstryczek w nos młodszym kolegom po fachu.

2014.10.28

opublikował:


Pyskaty – „PitStop EP”

Jest przynajmniej kilka powodów, by pochwalić ten krótki, nieco ponad 30-minutowy materiał od Pyskatego. Pierwsza gwiazdka idzie więc za inicjatywę. W czasach, gdy przywykliśmy już do tego, że szczytem hojności polskiego rapera jest rzucona na czyjąś prośbę gorąca szesnastka, a młodsi MC`s domagają się wpłat na konto za swoje nielegalne digipaki, przedstawiciel Aptaunu bez żadnych zewnętrznych nacisków wypuszcza do sieci premierowe osiem utworów. Pomysł o tyle imponujący, że wypłynął ze strony weterana, który ma dość silną grupę fanów i bez problemu mógłby czerpać z niej zyski. A jednak, własna ambicja wzięła górę. Brawo.

Tę ambicję słychać też, gdy człowiek wgryzie się już w sam materiał. Rzecz nawinięta jest wzorowo, po profesorsku niemalże – i za to leci druga gwiazdka. Ale, ale. Pewność siebie to jedno, ale przecież nie mamy tu do czynienia z zimnym, nieprzejednanym, świadomym własnej pozycji mędrcem, który z dystansu spogląda na scenę. W przeciwieństwie do np. chwalonego na naszych łamach Włodiego, Pysk ani myśli rezygnować z wyścigu o tytuł najlepszego flow w Polsce. I choć warszawiak był przez chwilę poza torem, dziś inni (Gedz, Kuban, Mes – jak kto woli) znów powinni brać go pod uwagę. Płynności i finezji nigdy mu nie brakowało; jeśli dotychczas gdzieś jego nawijka kulała, to podczas akcentów, stawianych z przesadną emfazą i manierą. Teraz zbliżył się niemalże do ideału, wady obrócił w atuty – posłuchajcie np. trzeciej zwrotki w „God Daaamn!”, jak umiejętnie podkreśla sylaby i nawarstwia rymy.

Trzecia gwiazdka powinna być za teksty, ale nie oszukujmy się, mamy do czynienia z przedsmakiem pełnego albumu, stąd nie wszystko jest jeszcze w pełni dopracowane – bardziej mogą się podobać pojedyncze gry słów niż całe nagrania. Jasne, można w tym wszystkim dostrzec jakiś zamysł. Motywy pitstopu, lęku wysokości, upadku czy drogi „od zera do bohatera” pod pewnymi względami spajają ten materiał (a nawet poszczególne utwory, np. „DID” i „Clark Kent”), ale są one na tyle szerokie, że można pod nie podpiąć wiele ogólnych wersów, porozsiewanych po EP-ce.

Nie za teksty, ale za bity będzie więc trzecia gwiazdka. Robota producencka jest tu przynajmniej przyzwoita (TMK Beatz), a kilkukrotnie wręcz zachwycająca. Sherlock i SoDrumatic, nawet jeśli nie są u szczytu swoich możliwości, gwarantują wysoki poziom. To producenckie style, które dobrze czują amerykańskie trendy, ale bynajmniej nie kopiują ich mechanicznie. Już sam fakt, że mówimy tu o stylach, świadczy, że mamy do czynienia z muzycznymi osobowościami, o brzmieniu momentalnie rozpoznawalnym. Tytuł największego przeboju trafia jednak do Ariel Beatz, którego „Szyby w dół” pachną i Kalifornią, i Atlantą, i Miami. Ta żonglerka wokalnymi samplami i wykręconymi syntezatorami robi swoje.

Pyskaty – „PitStop EP”

Aptaun Records

01. PitStop (prod. EnZU)

02. Szyby w dół (prod. Ariel Beatz)

03. Rzuć już to (prod. TMK Beatz)

04. Mateusz (prod. Eigus)

05. DID (prod. Lenzy)

06. Clark Kent (prod. SherlOck)

07. Akrofobia (prod. TMK Beatz)

08. God daaamn! (prod. SoDrumatic)

09. Status quo (prod. Świerzba) – Bonus Track

Polecane