foto: mat. pras.
Jeszcze kilkanaście miesięcy temu Paulina Przybysz deklarowała ze sceny podczas koncertów Rity Pax, że nie zamierza śpiewać po polsku, bo nie jest Beatą Kozidrak. Tymczasem teraz jej solowy krążek „Chodź tu” promują dwa zaśpiewane w rodzimym języku single. Do napisania polskich tekstów namówiła ją siostra Natalia. Nie bez znaczenia było też to, że Paulina tłumacząc, dlaczego porzuciła Pinnawelę na rzecz własnego nazwiska deklarowała, iż „ma coś ważnego do przekazania”. A kiedy mówi się po polsku, na pewno zwiększa to szanse na bycie wysłuchanym.
Z jednej strony trudno mi wskazać polską płytę, na którą czekałbym w ostatnich miesiącach bardziej niż na album Pauliny. Z drugiej jednak czekaniu towarzyszyła obawa, że artystka przedobrzy i pchnięta ambicją spróbuje „wcisnąć” na płytę elementy każdej spośród miliona swoich fascynacji.
Paradoksalnie jedna z jej najmocniejszych stron mogła okazać się więc zgubą. Tymczasem Paulina – mimo iż miesza, gdzie i jak tylko się da – zdołała zapanować nad swoimi piosenkami układając je w fascynujący album o wysokim repeat factorze. Młodsza z sióstr Przybysz imponuje swobodą, z jaką potrafi wykorzystać kilka technik wokalnych w obrębie jednego utworu. Wystarczy posłuchać „Drewna” z rapowanymi zwrotkami, nieco dusznym r’n’b w refrenie i soulowymi wstawkami w drugiej części utworu. Jeszcze więcej dzieje się w singlowym „Pirxie”, w którym do rapu i śpiewu dochodzi spoken word, a wszystko na najwyższym poziomie. Siłą Pauliny jest jej szczerość i autentyzm. Wokalistka nie boi się krytycznie oceniać polskiej sceny („Papadamy”) ani opowiadać o pewnych trudnościach związanych z byciem w związku. Raz gorzko komentuje aktualną sytuację społeczno-polityczno-ekonomiczną („System”), innym razem z dystansem opowiada o płci pięknej. Pierwszy singiel ze względu na tytuł („Dzielne kobiety”) na siłę podciągnięto pod feministyczny manifest. W rzeczywistości to błyskotliwa piosenka zachwalająca „girl power”.
Na „Chodź tu” Paulina – zgodnie z deklaracjami składanymi w wywiadach – wraca do muzycznych korzeni. Wokalistka nie ukrywa, że najlepiej czuje się śpiewając do hip-hopowych bitów. Ze wszystkich postsistarsowych płyt to właśnie nowy krążek Pauliny najpełniej oddaje ducha nieodżałowanego zespołu, choć Paulina bynajmniej nie stawia na wykalkulowane sentymenty i wspólnie z m.in. Night Marks i Zamilską odważnie nowoczesne brzmienia hip-hopowe, dubstepowe czy po świeże r’n’b.
Mimo przychylnych recenzji płyty Rity Pax przepadły na rynku przez brak promocji. Kontrakt z Kayaxem ma pomóc Paulinie dotrzeć do szerszej publiczności. Trudno jednak wyczuć, czy sama artystka jest tym zainteresowana, bowiem „Chodź tu” to zdecydowanie płyta skierowana do insiderów, miejscami z premedytacją antymainstreamowa. Nagrany wspólnie z Katarzyną Nosowską utwór „Papadamy” Paulina określa w tekście „jednym z najmniej radiowych kawałków”, podkreślając, że „umie tylko szczerość”. Trzymam kciuki, by szczerość „zażarła” i pozwoliła zaistnieć tej płycie jak najszerzej.
Maciek Kancerek
Ocena: 4/5
Tracklista:
1. Saliva
2. Papadamy
3. Buy Me A Song
4. Dzielne kobiety
5. Drewno
6. Pirx
7. Kumoi
8. No Entrance
9. Chokin
10. System
11. Padawan
12. Owce