Można nie słuchać, trzeba szanować.
10 lat temu
Nie ma czego słuchać.
"Ej mistrzu, to jesteś k***a ty?!".
Idealne proporcje.
Nowi producenci, stare problemy.
Niebo wciąż jest limitem.
Więcej Stanów, mniej słowiańszczyzny.
Zagubiona magia.
Piękna idea, która zaowocowała pięknym albumem.
To zdecydowanie smutny, przykry wręcz rap.
Muzyka dla naćpanych małolatów?
Do szczerego okrzyku "Hell Yeah!" sporo jeszcze brakuje.
Wtórne, ale przyjemne.
W punku nie jest źle.
Pstryczek w nos młodszym kolegom po fachu.
Nowa, dojrzalsza maska zespołu.
To ten rap powinien trafić do podręczników.
House jest kobietą.
11 lat temu
Zgubna miłość do prawdziwego hip-hopu.
Ciszej nad tymi trumnami…
Prawie 5 tys. znaków i ani razu nie pada nazwisko wokalisty. Bo po co?