I żeby nie było, „Tylko” to nie żaden cień „Poloru”. Żadne tam odpady, odrzuty czy inne od-y. „Tylko” to kolejny szkic do portretu mniej fajnej strony miasta i galerii szarych postaci zapełniających go. A każda z tych postaci ciągnie za sobą zakurzone toboły z różnymi, często gorzkimi doświadczeniami. Szkic ostrzejszy niż ten z „Poloru”. Bliższa ciału koszula.
Klimat upiornie nudnych, rozedrganych nieznośnym upałem przedmieść ogarnia nas już w otwierającej płytę „Sobocie”. Trywialna scenka rozwija się w coraz bardziej poplątane relacje między sportretowanymi tu bohaterami. No i ta pustka po Marku Nowakowskim. Ten sklep i ten płot z „Soboty” mógł codziennie mijać ten upadły bokser w drodze do roboty na knajpianej bramce w „Ośmiu”. Dwunożna historia świetnie zapowiadającego się życia po nic. Taki los. To od tego boksera mógł przypadkowo brać ognia ten szewc co na tyłach dawnej stacji MPT, ten, od którego w „Toczeniu” usłyszymy to takie praskie „Się młody trzym”, kiedy odchodzi i zostawia nas z historią bez pointy i z papierosem w ustach. Ze szlugiem, z który palony jest już pod szpitalem na Grenadierów na początku „Mistrza”… A może to od życia uwalnia się tu wreszcie ten bokser z „Ośmiu”? Łącząc kropki możemy leniwym spacerem z głową pękającą od kaca brnąć zakurzonym brukiem aż zetnie nas mróz („Generał”).
Że ponure to wszystko? Że depresyjne? Że kończy się „czereśniami w formalinie”. No ponure, ale jakie piękne! Piękne, bo absolutnie niedopowiedziane. Bo tylko naszkicowane. Bo zabrakło czasu by z detalami opowiedzieć, bo już wypita wódeczka w trzewia uderzyła i tematy pomieszała, ostrość pięścią przestawiła. I zanim nieczysto uderzy kac, pójdźmy jeszcze z tą alkoholowo-romantyczną ckliwością w kieszeniach płaszcza w miasto… aż ktoś zaczepi krótkim „ej mistrzu, to jesteś kurwa ty?!”. Tak, to ja. To on. To Pablopavo. I wybitna płyta, której nie zagra żadne radio RMF.
Pablopavo – „Tylko”
Karrot Kommando
Tracklista:
1. Sobota
2. Ośmiu
3. Toczenie
4. Mistrzu
5. Carlos
6. Kołysanka
7. Generał
8. Czerw