Nieliczna jest grupa artystów, którzy wypracowali na tyle charakterystyczne brzmienie, by ich kompozycje rozpoznać bez pudła “po jednej nutce”. NOON bez wątpienia do tego grona należy, a jego pierwszy od 10 lat album jest tego kolejnym dowodem. Chociaż…
…nie, bez obaw. Nie zacznę tutaj od jakiegokolwiek narzekania. Ba, jego w ogóle tutaj nie będzie. Chciałem na wstępie zaznaczyć jedynie, że chociaż od ostatniego LP sygnowanego przez Mikołaja ksywą NOON minęło rzeczywiście 10 lat, to nie był to dla artysty okres “martwy”. Cofając się do 2014 r. dostajemy bowiem kapitalny materiał nagrany we współpracy z Hatti Vatti, a gdy spojrzymy wstecz o kolejne 4 lata to przypomnimy sobie “Dziwne dźwięki i niepojęte czyny”, czyli pierwszy album nagrany przez bohatera recenzji dla swojej wytwórni Nowe Nagrania. Tyle że tamto wydawnictwo firmował jako Mikołaj Bugajak, chcąc podkreślić tym samym zmianę klimatu oraz środków, z jakich korzystał przy produkcji. Chociaż może właściwszym byłoby słowo kompozycji?
“Algorytm” na tym tle jawi się jako spotkanie w pół drogi, które Mikołaj swobodnie mógłby podpisać np. NOON Bugajak albo Mikołaj Noon – skolko ugodno. Zdecydowanie bardziej czuć tutaj ducha właśnie płyty z 2010 r. niż “Bleak Output” czy “Gier studyjnych”, a to chociażby za sprawą współpracy przy nagraniach z m.in. wiolonczelistką Karoliną Rec. (imponujący efekt!), fortepianistą Stefanem Wesołowskim czy perkusistą Bartoszem Nazarukiem. Sam Mikołaj sygnalizował zresztą, że utwory powstały na bazie szczątków kompozycji rozpoczętych właśnie w 2010 r.
Pół godziny muzyki, cztery wielopłaszczyznowe kompozycje – niby niedużo, ale w pełni zaspokaja apetyt. Przede wszystkim dlatego, że NOON ponownie udowodnił, jak fantastycznie operuje emocjami, jak filmowa jest jego muzyka, jak wiele w niej obrazów. Ogrom w tym sentymentów, melancholii, ale “lektura” całości bynajmniej nie wprowadza odbiorcy w jakiś marazm, nie dołuje. Wynika to w dużej mierze ze struktury wydawnictwa, które chociaż niezwykle spójne, to zarazem zachwyca zróżnicowaniem. I o ile takie “Phantom Power” świetnie sprawdza się na poranne przebudzenie, to już zamykająca płytę kompozycja “Droga” z wokalem Adama Struga zdecydowanie lepiej sprawdzi się jako tło do kontemplacji, zadumy, refleksji nad codziennością.
18 lat po premierze wybitnego “Bleak Output” NOON jawi się jako artysta, który wciąż ma swój patent na muzykę, jest konsekwentny, ale w żadnym wypadku wtórny. Dlatego “Algorytm”, choć tak bardzo naznaczony jego sznytem, zachwyca świeżością. I za każdym odsłuchem odkrywa coś nowego, bo wychwycić wszystkie smaczki kompozycji Noona w dwóch czy trzech podejściach zwyczajnie nie sposób.
Andrzej Cała
ocena: 4,5 / 5
Tracklista:
1. Rian
2. Phantom Power
3. Grounded
4. Droga