Melanie Fiona Hallim jest wokalistką obdarzoną ciepłym, soulowym głosem. Słucha się jej bez bólu, a jej płyta daje wrażenie spójności. 26-letnia Kanadyjka zgromadziła wokół siebie sztab speców, z którymi pracuje na co dzień (m.in.: Kanye West). Żaden z nich, co zadziwiające, nie przyczynił się do powstania jej debiutanckiej płyty. Znalazły się tu za to kompozycje m.in. Vada Noblesa, Brytyjczyków z Future Cut oraz Stereotypes… Mniej prestiżowo nie oznacza przecież gorzej.
W otwierającym płytę singlu „Give it to me right” daje się wyczuć inspiracje muzyką lat sześćdziesiątych i doszukać podobieństw z twórczością Duffy czy Amy Winehouse. Ogólnie, po pierwszym przesłuchaniu „The Bridge” nie wydał mi się jednak krążkiem, jakiego szukałem. The Bridge jest próbą połączenia soulu, r`n`b i popu – i to próbą okrzykniętą przez media mianem bardzo udanej. Słusznie o tyle, że wokalistka ma z pewnością szeroką skalę ciepłego głosu, niezłe teksty i dobry aranż. „Monday Morning”, reagge`ujące „Sad songs”, czy refleksyjne „You Stop My Heart” stanął pewnie do walki o czołowe miejsca na listach przebojów. Melanie brakuje tylko jednego – oryginalności, która pomogłaby jej wybić się ponad inne artystki, do których jest porównywana (Amy Winehouse czy Mary J. Blige). Aby stanąć z nimi w jednym rzędzie jest jeszcze o wiele za wcześnie. Ale 25-ta pozycja na liście kanadyjskich bestsellerów wróży dobrze.