 
                                    
Świat zwrócił na niego uwagę, gdy usłyszał „Bongo, Bong„. Utwór był na tyle nie z tego świata, by się nim zainteresować i dać szansę na rozwinięcie skrzydeł jego autorowi, który także okazał się postacią nietuzinkową. Świat lubi dziwadła.
Manu Chao, może nie żyje tak jak każdy z nas, woli podróżować, wyznając alterglobalistyczny styl bycia, jednak żadnym świrusem nie jest. Za to jest łepskim kolesiem, który, gdzieś z pogranicza światów próbuje nas zarazić swoją wrażliwością, przy okazji spełniając swoje artystyczne potrzeby. Kawałki, które znalazły się na jego 6 albumie, tak jak te wcześniejsze wypełnione są po brzegi przesłaniem ideologicznym, apelem o przekraczanie barier kulturowych i bardzo szczerą pozbawioną jakiejkolwiek pozy – muzyką. Melodyjne poszukiwania tego wiecznego włóczykija sprowadzają się do ciągłego mieszania w kotle gatunkowym. Generalnie folkowo, muzyka latynoska, ska, reggae, przy nich się bujamy i wprawiamy w pozytywny nastrój, za to punkowy sznyt ma za zadanie poderwanie nas z miejsc i rzucenie w wir zdarzeń. Nie tylko muzycznie jest różnie, ale także w sferze językowej, bowiem Manu w swoich utworach posługuje się francuskim, portugalskim, hiszpańskim, arabskim i także zdarzyło mu się angielskim. Czasami robi się melancholijnie, wręcz urokliwie, jednak nigdy jego muzyka nie traci na żywiołowości. Muzyczny outsider w drodze.
Lista utworów:
  
1.13 D as
  
2.Tristeza Maleza
  
3.Politik Kills
  
4.Rainin In Paradize
  
5.Besoin de la Lune
  
6.El Kitapena
  
7.Me Llaman Calle
  
8.A Cosa
  
9.The Bleedin Clown
  
10.Mundor ves
  
11.El Hoyo
  
12.La Vida T mbola
  
13.Mala Fama
  
14.Panik Panik
  
15.Otro Mundo
  
16.Piccola Radiolina
  
17.Y Ahora Que?
  
18.Mama Cuchara
  
19.Siberia
  
20.Sone Otro Mundo
  
21.Amalucada Vida

 
 
                             
 
 
