Kiesza, 25-letnia Kanadyjka, jako swoje główne inspiracje wymienia m.in. Erykę Badu, Sade i Aaliyah. Zaskakujące? Dla tych, którzy słyszeli jej wakacyjny hit „Hideaway”, na pewno tak. W końcu nagranie Kieszy mało ma wspólnego z nastrojowym soulem spod znaku „Baduizm”, wysmakowanym popem Sade czy szalonymi bitami Timbalanda. Muzyka wyprodukowana przez Afuniego (autora prawie wszystkich podkładów na „Sound Of A Woman”) rzuca nas raczej w początek lat 90., gdy swoje żniwa zbierał house. Ten, który dużą wagę przywiązuje w równym stopniu do pulsującego rytmu i zwiewnych klawiszy, co prowadzącego całość wokalu. Tu plus dla bohaterki tego tekstu. Jej wyrazisty, wysoki głos natychmiast zwraca uwagę, zmusza do zajęcia stanowiska, polaryzuje. Nikt jednak nie zarzuci jej braku umiejętności. Co najwyżej wejścia na zbyt wysokie rejestry.
A więc house. Głównie ten z początku lat 90., spod znaku CeCe Peniston czy Black Box (początek i koniec płyty, z mocarnym „Giant In My Heart” na czele), ale też ten głębszy, wybiegający nieco w XXI wiek. Naked Music, Blue Six, Miguel Migs, Lisa Shaw… Jeśli te nazwiska i nazwy cokolwiek Wam mówią, natychmiast zrozumiecie, co mam na myśli. Jeśli nie, wyobraźcie sobie klubową muzykę, która trochę spuszcza z tonu, zmniejsza tempo, rozwleka bit, osnuwa całość wokół nisko zawieszonego basu, przestrzennej elektroniki. Takich DJ`ów, którzy z klubu już Was właściwie wyprowadzają, wsadzają w taksówkę i odprowadzają pod samo łóżko. A tam, oczywiście, czeka już na Was Kiesza. Taki klimat ma mniej-więcej „So Deep”. W tę stronę skręca też „Piano”.
Wróćmy jednak jeszcze do lat 90. House przybijał sobie wtedy piątki z acid jazzem, hip-hopem i r&b. Echa tych przyjaźni słychać chociażby w duecie z Joey Badassem. Swoją drogą, gość dobrany znakomicie – w końcu nastolatkowi z Brooklynu również przyświeca idea, by wskrzesić brzmienie tamtej dekady. Bodaj jeszcze lepszy efekt przyniosła współpraca z Mickiem Jenkinsem w „Losin My Mind”, gdzie Kiesza dobrze wyczuła twarde bębny z niskimi klawiszami i zaśpiewała swoje partie jak prawdziwa diva hip-hopu tamtych lat.
Bodaj najsłabszym elementem albumu jest cover „What Is Love”. Z jednej strony doceniam pomysł Kieszy, by zaaranżować na nowo klasyk Haddawaya i zaprezentować go w intymnej, akustycznej wersji (podczas gdy reszta płyty dość obficie czerpie z oryginału tej piosenki); doceniam też wykonanie, bo dowodzi ono umiejętności wokalistki. Z drugiej strony, droga ta – od klubowego przeboju do minimalistycznej wersji unplugged – nie jest wcale taka odkrywcza i pomysł, by w ten sposób poprowadzić cover, koniec końców wydaje mi się aż za bardzo oczywisty. Nie będę jednak narzekał, bo do „Sound Of A Woman” chce się wracać. 2013 rok miało swoje Disclosure. 2014 będzie miało Kieszę?
Kiesza – „Sound Of A Woman”
Island Records / Universal Music Polska
1. Hideaway
2. No Enemiesz
3. Losin’ My Mind (feat. Mick Jenkins)
4. So Deep
5. Vietnam
6. Bad Thing (feat. Joey Bada$$)
7. What Is Love
8. Sound Of A Woman
9. The Love
10. Piano
11. Giant In My Heart
12. Over Myself
13. Cut Me Loose