Kali Uchis – „Isolation”

Ogień, nie kobieta!

2018.04.13

opublikował:


Kali Uchis – „Isolation”

foto: mat. pras.

„Następczyni Amy Winehouse”, “Tyler, the Creator w spódnicy”, “nowy kolumbijski towar” – to tylko część określeń, jakimi opisywano Kali Uchis w ostatnich latach. Zasadniczo wszystkim można przyklasnąć. Mamy do czynienia z naprawdę ekscytującym, wielobarwnym, fantastycznie frywolnym debiutem.

Gdybym chciał drążyć temat lekko poruszony w leadzie, dodałbym, że to najlepszy przerzut z Kolumbii do Stanów od lat. Kali urodziła się w 1993 roku w Pereira – drugim pod względem liczby mieszkańców mieście prowincji Paisa. Ustępuje tylko Medellin. Szybkie sprawdzenie wskazuje na to, że ma szansę stać się już niebawem najsłynniejszą osobą tamże urodzoną, ale nadużyciem byłoby określić ją mieszkanką Pereiry, bo od młodych lat regularnie podróżowała między Kolumbią a Stanami, by ostatecznie w Virginii.

A skąd mogliście ją wcześniej kojarzyć, biorąc na tapet tylko muzykę? Przede wszystkim kapitalna EP “Por Vida” z 2015 roku, którą wypuściła na własną rękę. Rzut oka na producentów i gości (m.in. Tyler, the Creator, Diplo, BadBadNotGood, Kaytranada) mówił już wiele. Umówmy się, ci ludzie nie współpracują z kim popadnie. I można stwierdzić, że to właśnie Tyler najwydatniej jej pomógł, kilka razy zapraszając na gościnki. Była też trasa z Leonem Bridgesem, współpraca z Gorillaz, supportowanie Lany Del Rey.

Kali fantastycznie zbudowała podwaliny pod pełnoprawny debiut. Tak muzyką, jak i wizerunkiem. Umówmy się, nie jest naprawdę ani trochę odkrywcze czy wydumane porównywanie jej do Amy Winehouse. Tyle że Uchis na razie nie skandalizuje. Nie słychać o jakichś problemach, na okładki prasowe pracuje tylko twórczością artystyczną. I niech tak zostanie!

Dobra, czas na danie zasadnicze. “Isolation” to absolutnie jeden z najlepszych debiutów ostatnich lat na scenie… No i tu rodzi się problem. Bo jest Uchis kimś wyjątkowym. Niczym Winehouse właśnie, która jak mało kto łączyła świat jazzowej melancholii, przebojowego R&B, karaibskich odlotów i hip-hopu. U Kali dochodzi jeszcze szczypta eksperymentów okołoelektronicznych, no i oczywiście latynoski akcent. Z nim poradźmy sobie na wstępie. „Nuestro Planeta” z Reykonem budzi ogrom kontrowersji. Znam osoby, które znajdują tutaj alternatywne przedłużenie klimatu… “Despacito”. No na Boga jedynego, stop! Mamy tutaj świetny, doskonale zaaranżowany bit, zmysłowy wokal, przez co aż chce się przy tym numerze potańczyć gdzieś w nocnym klubie na plaży nieopodal Punta Cano. Dla mnie rasowy banger, ale… jak ktoś się nie zgadza to nie wyjmę noża i nie podejmę gorącej “polemiki”. De gustibus, takie tam…

Absolutnie wymiatają, i tu już na żadną polemikę zgody nie ma, singlowe “Tyrant” z Jorją Smith oraz “After The Storm” z Tylerem i Georgem Clintonem. Wspaniale w płytę wyprowadza “Body Language” na bicie Thundercata i Om’Masa Keitha. Kolejny raz wielką klasę potwierdził Steve Lacy w “Just A Stranger”. Trudno też o lepsze zamknięcie płyty od “Killer”. Ale to, że nie wymieniłem pozostałych nagrań, nie świadczy źle o ich poziomie. “Isolation” to album bardzo równy, niesamowicie zróżnicowany, przypominający podróż przez wszystkie pory roku, dnia i nocy.

Wszystko to spaja charyzma i wokal Kali, jej osobowość. To taka dziewczyna, z którą chyba nikt nie chciałby zadrzeć, za to każdy chciał mieć u swojego boku. Gorąca, ale i wrażliwa. Taka, z którą i na pizzę oraz czilaut do parku, jak i… A nie, ten aspekt ominę, mogą czytać niepełnoletni.

Przyszłość muzyki bezsprzecznie należy do takich osób jak Kali. Trudnych do zaszufladkowania, diablo wszechstronnych, a nade wszystkich jakichś. W trwającym od nie pamiętam już kiedy zalewie wokalistek “produkowanych” chyba metodą copy+paste, Uchis jest jak cios Tysona z najlepszych czasów – rozkłada na łopatki. Tyle że paradoksalnie wcale nie chcesz rzucić ręcznika na ring, ale prosisz o więcej.

Andrzej Cała

ocena 4,5 / 5

Tracklista:

1. Body Language (Intro)
2. Miami feat. BIA
3. Just a Stranger feat. Steve Lacy
4. Flight 22
5. Your Teeth in My Neck
6. Tyrant feat. Jorja Smith
7. Dead to Me
8. Nuestro Planet feat. Reykon
9. In My Dreams
10. Gotta Get Up (Interlude)
11. Tomorrow
12. Coming Home (Interlude)
13. After the Storm (feat. Tyler, the Creator, Bootsy Collins)
14. Feel Like a Fool
15. Killer

Polecane