Myliłem się jednak. Frank odszedł z grupy latem zeszłego roku, jego miejsce zajął Wade MacNeil z Alexisonfire. Zespół złapał drugi oddech i wydał płytę „Gallows”, która ma być nowym rozdaniem w karierze kwintetu z Watford. Mimo braku Cartera na wokalu Gallows nadal brzmią świetnie i niemiłosiernie kopią słuchacza po bębenkach.
In us we trust! krzyczą w otwierającym, potężnym „Victim Culture” i przez pół godziny swojego najnowszego dzieła nie zwalniają ani na chwilę. Kapitalną linią basu atakują w „Last June”. Firmowe chórki Gallows, brzmiące niczym prosto z obskurnego, zadymionego londyńskiego pubu, są najmocniejszym momentem singlowego „Outsider Art”. Najlepszym przykładem miażdżących riffów zawartych na płycie są te z „Austere”. Fajnym elementem jest jednoczesna melorecytacja Wade’a z dziecięcym głosem w końcówce „Cult of Mary”. Metalową ścianą dźwięków a’la Pantera uderzają z kolei w „Nations/Never Enough”.
Mimo, że wolę Gallows z Frankiem na wokalu, to muszę przyznać, że MacNeil znakomicie wkomponował się w zespół. Choć w przeciwieństwie do Cartera nie próbuje nawet śpiewać, to darcie ryja wychodzi mu świetnie. A to w tej muzie przecież najważniejsze.
Gallows na najnowszym albumie znów nie biorą jeńców, serwują nam pół godziny hardcore’owej sieczki w najczystszej postaci. Jest intensywnie, brutalnie, szybko i głośno.
Jeśli macie problemy ze wstawaniem w jesienne poranki to włączcie sobie ten krążek. To po prostu idealny lewy sierpowy wymierzony prosto w mordę nadciągającej szarugi.
***
Przypominamy też o dwóch koncertach Gallows w Polsce – w Poznaniu i Warszawie.