
Complete Me wyrasta w tym towarzystwie na przodownika. Co ciekawe, poszczególne elementy tej układanki nie za bardzo chcą złożyć się w logiczną całość. No bo tak: chłopiec wykonujący kolorowe piosenki o miłości, jeśli do tego jeszcze sepleni, wzbudza uzasadnione umiarkowanie zaufanie, a überreprezentowane, niemiłosiernie skreczowane falsety prowokują pytania o obecność jaj u tego jegomościa.
Vincent vel Frankmusik nie daje jednak za wygraną: chłopię przypomina Phila Oakeya/Ricka Astleya, pisze raczej wyraziste niż mdłe refreny, w których niekiedy drzemie prawdziwy geniusz („Better Off As Two”), a do tego wielki Pan Producent (Stuart Price) wymyślił mu najmodniejsze z modnych brzmienie. Dlatego na zachętę siódemeczka, choć płyta zdezaktualizuje się szybciej, niż zdaje się to redaktorom „NME”.
Piotr Szymankiewicz
/ PULP