Dlatego zawiodą się Ci, którzy oczekują, że na drugiej płycie swojej kapeli Piotr Kupicha wymyślił proch. Bo nie wymyślił. Ale w sumie to żadne zaskoczenie. Przecież facet, który ze swojej charakterystycznej chrypy uczynił znak firmowy Feela, raczej nigdy nie miał ambicji grania może nie tyle muzyki trudnej, co po prostu ambitnego, inteligentnego i nie obrażającego słuchacza popu.
Feel to kapela powołana raczej po to, by z premedytacją serwować słuchaczom szybko wpadając w ucho (złośliwi powiedzą: i równie szybko wypadające) proste, ale przebojowe melodie. A o tym, że mają one odbiorców w naszym kraju, świadczy wielotysięczna sprzedaż debiutanckiego krążka i popularność takich piosenek, jak „A gdy jest już ciemno”, „Pokaż na co cię stać” czy „Jak Anioła głos”. O ile jednak poprzedni album łowców Słowików i innych nagród dało się wysłuchać bez bólu zębów, to za powielenie tego schematu Piotrkowi i kumplom należy się ostry opieprz!
Nie dość bowiem, że na „dwójce” nawet wybrane na single „Pokaż mi niebo” i „No kochaj mnie” nie dorównują wspomnianym poprzednikom. Gorzej, że zespół zadrwił z fanów, wykorzystując aż trzy piosenki z repertuaru grupy Sami, w której poprzednio udzielał się Kupicha(„Pokaż mi niebo”, „No kochaj mnie”, „Rzeka marzeń”). Czyżby brakło pomysłów? Na pewno czasu, bo przecież praktycznie cały ubiegły rok kapela spędziła w trasie.
Sytuacji nie ratuje nawet „Tylko powiedz czego chcesz” zaśpiewany razem z synem Ryszarda Riedla, Sebastianem. Ani ściana gitar, którą zespół chciał wzbogacić aranżacje piosenek/ukryć ich wtórność (niepotrzebne skreślić).
Podsumowując – tak jak kiedyś, w czasach kryzysu na naszych półkach zamiast czekolady były wyroby czekoladopodobne, tak w przypadku płyty „Feel 2” mamy do czynienia z wyrobem muzykopodobnym. Pytanie tylko, kiedy zrozumieją to (oraz grafomanię Piotra) najbardziej bezkrytyczni fani Feela. Ale wszystko wskazuje na to, że chyba jednak już się zorientowali, o czym świadczyłaby (za) słaba sprzedaż krążka.