Everett True – „Nirvana. Prawdziwa Historia”

Share Tweet II wydanie „Prawdziwej historii” pojawiło się na rynku

2014.03.23

opublikował:


Everett True – „Nirvana. Prawdziwa Historia”

II wydanie „Prawdziwej historii” pojawiło się na rynku w doskonałym momencie: pierwszy nakład znikł jakiś czas temu ze sklepowych półek, za moment 20 rocznica śmierci Kurta Cobaina, pewnie pojawią się jakieś okolicznościowe artykuły, na radiowych playlistach piosenki Nirvany wskoczą na nieco wyższe rotacje i o zespole na moment znów zrobi się głośno. Zerknijmy zatem na to, co oferuje książka.

Tytuł, w polskim tłumaczeniu jest nieco mylący, a na pewno traci swoją angielską dwuznaczność. „The True Story” to nie tylko „prawdziwa historia”, ale też, a może – przede wszystkim, zważywszy na zawartość lektury – „historia (napisana przez) pana True”. Kim jest owy pan True? To Everett True, brytyjski dziennikarz muzyczny, związany w latach 80. z dwoma poczytnymi periodykami muzycznymi: najpierw z „New Musical Express”, a później z „Melody Makerem”. Typowy przykład lekko zblazowanego angielskiego krytyka muzycznego, nienawidzącego ostrego rocka, ze swoimi zdecydowanymi sądami na temat tego, co mu się podoba, a co nie. To, że ten właśnie gość otrzymał w 1988 roku przesyłkę z Seattle, od wówczas mało znanej na Starym Kontynencie wytwórni Sub Pop z płytami lokalnych wykonawców było, co sam przyznaje, trochę przypadkiem, ale… True, zachwycony muzyką i zaskoczony tym, że choć napieprzają, to jest to dobre (jak sam napisał: „zespołom z Seattle udało się osiągnąć coś, co uważałem za niemożliwe: sprawić, że metal zabrzmiał fajowo”) poleciał w odwiedziny do „miasta deszczu” i stał się zagorzałym orędownikiem części lokalnej sceny (tej „fajnej”), opisując ją w następnych latach w szeregu artykułów do swej gazety. Korzyść była, jak się okazało, obopólna: Amerykanie byli zachwyceni tym, że ich muzykę ktoś wreszcie promuje na „całym świecie” (bo przecież wiadomo, że cały świat czyta „Melody Makera” heh), a Everett odkrył nie tylko sporo fajnych bandów, ale i znalazł solidnych kompanów do imprezowania, a potem na fali popularności grunge`u stał się jednym z brytyjskich speców od tego gatunku, tym który nie tylko zna muzykę, ale i przyjaźni się z grunge`owymi tuzami, jeździ z nimi w trasy, pijąc, ćpając i dobrze się bawiąc.

Autor swoją opowieść o Nirvanie mocno osadził w lokalnej muzycznej scenie. Moim zdaniem to duża zaleta tej książki. Może to spowoduje, ze początkujący fani tria z Aberdeen odkryją, że ich idole wcale grunge nie wymyślili, bowiem na północnym wybrzeżu USA kotłowało się już od jakiegoś czasu. Przez karty książki przewijają się muzycy Mudhoney, Tad, The Melvins i wielu innych, dziś już zapomnianych kapel, bossowie Sub Pop i osoby związane z „branżą”. Ich obecność pozwala łatwiej zrozumieć fenomen Nirvany i całego nurtu muzycznego w ogóle. Autor często prowadzi opowieść w formie wywiadu – rzeki z kolejnymi postaciami, a trzeba przyznać, że True naprawdę się postarał i dotarł, bezpośrednio, albo za pomocą listów i maili do bardzo dużej rzeszy rozmówców, nawet pozornie mało związanych z Nirvaną. Ich wypowiedzi ubarwiają książkę, nawet jeśli – co autor wyraźnie zaznacza na początku – ich opinie są niekiedy sprzeczne.

Naturalnie, poza cytatami w książce znalazły się też sądy odautorskie i wątki autobiograficzne. True opisuje swoje przeżycia i kolejne spotkania z artystami, przyjaźń z Cobainem, cytuje własne teksty z „Melody Makera”, wreszcie – nie szczędzi czytelnikowi swoich opinii o muzyce, niestety z upływem stron w książce jego tyrady na temat rocka, metalu, rock`n`rolla i tego, co w tym wszystkim jest prawdziwe, a co nie, zaczynają nużyć. Autor stawia dość mocną kreskę między zespołami „prawdziwymi”, jak Nirvana, Mudhoney czy Sonic Youth, a „pozerami” – tu dostaje się przede wszystkim Pearl Jam, ale i Alice In Chains, trochę Soundgarden i rykoszetem – całej masie kapel, które próbowały załapać się na sukces Nirvany (The Smashing Pumpkins, Stone Temple Pilots, Puddle Of Mudd i tym podobnych). Na szczęście zawsze można przerzucić kartkę i zacząć czytać kolejny rozdział.

{sklep-cgm}

Momentem przełomowym w książce i w historii Nirvany w ogóle jest ten, w którym Kurt poznaje Courtney Love – liderkę zespołu Hole. Człowiekiem, który ich sobie przedstawia jest… Everett True, który poznał wcześniej panią Love, a nawet miał z nią mały romans. W tym momencie książka coraz bardziej staje się opowieścią o Kurtney (tak określano parę Courntey i Kurta), pozostali członkowie zespołu odchodzą w cień (w sumie i tak o Grohlu w książce jest mniej, niż o wcześniejszym bębniarzu Nirvany – Chadzie Channingu), na bok schodzi też muzyka, wyparta przez opowieści o introwertycznym wokaliście i jego cholerycznej małżonce, wzajemnym wyniszczaniu się rock`n`rollowej pary i coraz wyższych rachunkach za narkotyki. True, mimo pewnej sympatii do Love, pokazuje jak destrukcyjny był ten związek dla Cobaina. Courtney w książce jest karierowiczką, pnącą się do sławy po plecach męża i femme fatale, która doprowadziła zespół niemal do rozpadu, a Cobaina wpędziła w głęboką depresję. Choć on też nie był bez winy, uciekając z kolejnych odwyków i brnąc coraz bardziej w narkotykowy nałóg.

Smutny finał opowieści doskonale znamy, a relacja z pogrzebu muzyka w zasadzie kończy książkę. Jeszcze tylko krótki rozdział, napisany z perspektywy 10 lat po śmierci lidera Nirvany, z wypowiedziami paru osób, które wcześniej przewijały się przez życie zespołu. Trochę brakuje jakiegoś głębszego podsumowania, choć… to przecież opowieść pana True, prawda? A owa opowieść skończyła się, gdy jego przyjaciel się zastrzelił.

Mimo dużej dozy subiektywizmu i niekiedy irytujących sądów autora, „Prawdziwa historia” jest ciekawą lekturą. Wartą polecenia przede wszystkim tym, którzy chcieliby poznać nie tylko Nirvanę, ale całą ówczesną scenę Seattle czy Olympii. A czy akurat ta historia Nirvany jest prawdziwą? A w sumie, która z nich jest? Sam True opowiada w pewnym momencie, że Cobain uwielbiał tworzyć różne wersje wydarzeń, które podsuwał swemu biografowi, Michaelowi Azerradowi. Pamiętajmy też, że ta książka nie jest typową biografią, lecz opowieścią jak wspomniałem, mocno subiektywną, ale napisaną przez bezpośredniego świadka wydarzeń. I dlatego warto ją przeczytać.

 Aby zamówić książkę „Nirvana. Prawdziwa Historia”, kliknij tutaj.

Polecane