Dilated Peoples – „Directors of Photography”

Taka piękna nuda.

2014.09.16

opublikował:


Dilated Peoples – „Directors of Photography”

W 2000 roku długo walczyłem z „Platform”. Debiutancki longplay Dilated Peoples szybko zyskał sławę krążka, który lubić należy i musiałem się odnaleźć między „ochami” Druha Sławka w Radiostacji i „achami” Igora Pudło w Klanie. Wiedziałem, że to bardzo porządna płyta, ale niemożliwie mozolna, pozbawiona elementarnej lekkości i z całym swoim etosem do bólu podręcznikowa. W końcu jednak moja cierpliwość została wynagrodzona, wczułem się w ten rytm, doceniłem wykonaną pracę. Zobaczyłem coś więcej, niż przerywane zwrotkami zacnych gości, mentorskie bla bla bla wtłoczone w nawias otwarty efektownie wraz z numerem tytułowym i zamknięte imponującym „Work the Angles”.

I z „Directors of Photography” jest analogicznie. Evidence gada sobie te swoje umiarkowanie pasjonujące wersy, które mają między sobą przerwy wielkości kanionu Kolorado, niespiesznie zamiata bit z metodyzmem godnym pedantycznej gospodyni domowej. Rakaa, jak to zwykle bywa, jest tu dodatkiem z lepszym głosem i słabszym wszystkim innym (choć wychodzi trochę przed szereg w antyststemowym „Century ot the Self”). Porywające storytellingi? Zero. Urywające dupę metafory? Zero. Fechtunek za pomocą flow? Zero. Całość ilustruje prosta, monotonna produkcja, której magia wynika z precyzji we wprowadzeniu sampla i wyczuciu tego transu, w  który kiedyś muzyka miejska umiała wprowadzić. DJ Babu, jak to on, świetnie skreczuje i ma zostawione trochę miejsca na swoje popisy. Hip-hop. Nic więcej. Ale dzieło to, na kilometr pachnące rapowym konsewartyzmem, zdobywa powoli, z każdym kolejnym przesłuchaniem. Stopniowo pompuje w słuchacza narkotyk, a kiedy wydaje się, że ten wenflon wersów i bitów naprawdę denerwuje, okazuje się, że jesteś już uzależniony. Trochę. Nie tak, jak przy „Platform”.

{program-muzyczny}

Rzecz jest anachroniczna. Antyefekciarstwo Dilated w dobie swagu wydaje się wręcz prowokacyjne. W wejściu gościnnie rapującego Oh No – „Ayo, pardon my French, fuck anybody not fucking with this / Start up the disc, suicide, cut up your wrist” – jest więcej chęci podobania się niż we wszystkich linijkach gospodarzy. „Show me the Way” ujmuje ciężaru numeru pozostając jedynym pełnoprawnym kandydatem do roli singla – choćby przez to, że Aloe Blacc daje tu porządny hook, a nie antyrefren pokroju tego Vince’a Staplesa czy Krondona. Ten kawałek to zresztą bardziej „Expansion Team” niż „The Platform”. Uzależnienie uzależnieniem, nie wiem jak zareagują inni, ale ja z poczuciem ulgi przywitałem końcówkę płyty gdzie Alchemist i 9th Wonder biorą się sample wokalne, a całość trochę pieści ucho słuchacza zamiast walić go w głowę.

 

Cenię sobie tutaj wiele rzeczy – od sampla z Mahavishnu Orchestra w „Let Your Thoughts Fly Away”, przez boleśnie prawdziwy skit z wywiadem z Evidencem, po ciężkie, odjechane „The Reversal” najciekawiej chyba produkującego na albumie Babu, coś jak jam session na innej planecie (na takim „Reversalu” bym sobie Fokusa posłuchał, żeby minął mi niesmak po płycie Pokahontaz). Z tym większym bólem przyznaję „Directors Of Photography” status krążka, który trzeba szanować, za to trudno po prostu polubić. Tylko dla fanów Dilated.

Dilated Peoples – „Directors of Photography”

Rhymesayers Entertainment/Warner Music Poland

Tracklista:

1. Intro

2. Directors

3. Cut My Teeth

4. Defari Interlude

5. The Dark Room ft. Vince Staples

6. Good As Gone

7. Show Me The Way ft. Aloe Blacc

8. Figure It Out (Melvin’s Theme)

9. Let Your Thoughts Fly Away

10. Century Of The Self ft. Catero

11. @mrevidence Interlude

12. The Reversal

13. Opinions May Vary ft. Gangrene

14. Trouble

15. L.A. River Drive ft. Sick Jacken

16. The Bigger Picture ft. Krondon

Polecane