Bownik – „Delfina”

Tak wkurzające, że aż świetne.

2018.03.04

opublikował:


Bownik – „Delfina”

foto: mat. pras.

Na swoim drugim, a tak naprawdę pierwszym pełnowymiarowym wydawnictwie, zakładnicy samodzielnie wymyślonego terminu „vegan disco” idą po sławę na pełnym bezczelu! Ale z tak charakterystycznym frontmanem, jakim jest Michał Bownik nie można inaczej…

Brak kompromisów, również na tzw. estradzie, drogo kosztuje. Robiąc swoje trzeba być przygotowanym na skrajne reakcje. Miłość lub nienawiść. Nie ma półśrodków. Ani obojętnych słuchaczy. Ale, do cholery, chyba właśnie o to chodzi w sztuce – nawet tej popularnej, jaką jest muzyka rozrywkowa. Dlatego kiedy zakompleksieni malkontenci hejtują osobliwą manierę wokalisty (i – co najgorsze – jego wygląd), fani zachwycają się warszawskim trio. Kapelą, która gra muzykę niepodobną do niczego innego w naszym kraju. A wy? Odważycie się zanurzyć (po) uszy w tych niesfornych dźwiękach, czy wolicie czytać komentarze pod klipami? Zapewniam, że gra ta gra jest warta świeczki…

Gra i bawi się słowami na „Delfinie” również Michał, który chyba najbardziej lubi teksty o miłości. Ale kiedy nieco zmieni temat, jak w we „Franzu Beckenbauerze”, to wychodzi mu taki greps: „Wiem co tam masz – złoty zegarek / mimo ze przyszłaś już lekko mglista / walczę z upałem / woda zmienia się w parę – podaję piłkę jak Franz Beckenbauer. / Idzie król ulicy, a wokół niego harem / wtem słyszę zgiełk i wyzwiska / walczę z upałem – woda zmienia się w parę…”. A to przecież jego pierwsze teksty po polsku. Pełne erotyki, opisów zdarzeń, wspomnień z dzieciństwa, międzyludzkich relacji. A to wszystko nieco ukryte pod nieoczywistymi skojarzeniami. Jak w tytułowym utworze. „Nim poczuję zimny lęk, moją skórę zwilży krew – potrzebuje cię… / Dobrze wiem, gdzie mnie doprowadzą palce słone, druty gorące / Oczy złe – dłonie pnące się po mnie strącam ruchem powiek / Nie unoszę się, ale to zrobię” – śpiewa w „Delfinie”. Oto nieco zagadkowy i dziki kolaż motywów zaczerpniętych często z literatury i sztuk audiowizualnych.

Osobna sprawa to maniera wokalna lider zespołu. Wyraźna, trudna do podrobienia, osobna. Jakby teatralna, ale czy – jak chcą oponenci – przeszarżowana? No nie wiem… Jeśli Michałowi zależało na oryginalności, to udało mu się osiągnąć efekt. I zaintrygować/wkurzyć (niepotrzebne skreślić) słuchaczy. Nie wiem, jak wy, ale ja bardzo lubię wyraźne i nieoczywiste rzeczy. Bo pomyślcie choćby – ilu jest mdłych, mało oryginalnych wokalistów? Mnie szkoda czasu na takie nudy. Wolę wariatów. Może nawet muzycznych samobójców, którzy „denerwującą mimiką” (jak piszą niektórzy) biorą z marszu czujnie i czysto takie „sztosy”, jak otwierający całość „Postrach”. Taki właśnie jest Michał Bownik…

Muzycznie też jest intrygująco, a przede wszystkim bardzo funkowo. Na „Delfinie” rządzi groove, który – choć to bardzo „biała” muzyka, może nawet najbliższa elektro-popowi – napędza tę płytę disco-soulowym duchem. A to wszystko stylowo spięte analogową produkcją, za którą stoją: Envee, Fox i sam zespół. Posłuchajcie pulsującego „Drewna i granitu” – będę zdziwiony, jeśli choć raz nie poruszycie biodrem lub nóżką. Albo takie „Stalowe BMW” – miłosny numer zagrany z takim „czujem”, że podkręci tempo nie tylko w samochodzie! Ja jednak najbardziej lubię „Prace i dnie” – świetne, mięsiste granie „z czujem”. Granie o porywającym brzmieniu…

I tak jest niemal przez cały czas na tym krótkim (30 minut, 9 piosenek) albumie. Pierwszym w całości zaśpiewanym po polsku materiale Bownika, który zwraca uwagę minimalizmem produkcji, wyrazistym wokalem i tekstami. I spójnym brzmieniem. A to wszystko nagrane szybko, w kliku podejściach – w Quality Studio, mieszkaniu Michała i w domowym studio Kayah. „Dzięki temu nasze utwory są intensywne i dosyć surowe, brak im ogłady, która charakteryzuje dziś wiele piosenek wypolerowanych na potrzeby rozgłośni radiowych” – mówią muzycy trio, którzy często samplowali samych siebie, swoje partie instrumentów – a to po to, żeby nie wklejać w swoją muzykę obcych rzeczy, cudzych dźwięków.

Efekt? Dobra płyta. Nawet bardzo! Zwłaszcza dla fanów Bitaminy czy „nowego” Mezo, ale – mam nadzieję – że nie tylko…

Artur Szklarczyk

Ocena: 3,5/5

Tracklista
1. Postrach
2. Delfina
3. Deskorolka
4. Drewno I Granit
5. Prace i Dnie
6. Stalowe Bmw
7. Tamten Dzień
8. Franz Beckenbauer
9. Szerszenie

Polecane

Share This